30 sierpnia 2011

Nowe miejsca

Koty odkryły nowe miejsca, w którym dobrze się czują. Zapewniam - to nie człowiek był inicjatorem tego, gdzie znalazła się Tunia. A widok Nusi jako małża - rozczula:-)


29 sierpnia 2011

Szczęście

Na środku pokoju, w którym przyjmujemy gości, stoi karton. Duży. W przedpokoju stoi mniejszy. Na szafce w przedpokoju, w koszykach, leżą koty. Na podłodze pełno kocich zabawek, a spod szafki nocnej w sypialni wystaje ukradziona lampka w kształcie połówki kuli. Wersalkę i przykrytą nią białą kapę przyozdabia gumka wekowa, a klamkę - subtelnie powiewająca podczas gonitwy miara krawiecka. Plastikowe butelki przygotowane w sobotę do wyrzucenia nagle znalazły się każda w innym miejscu, a torbę, w której miały zostać wyniesione ktoś próbował wepchnąć pod tapczan. W progu pokoju dziś przywitała mnie ładowarka do telefonu, a kable komputerowe bywają w naszym domu zawijane w coś, co pozwala im mieć warstwę ochronną. Pobudka rzadko kiedy jest pobudką z budzika albo własnej woli; delikatne drapanie w plecy lub mniej delikatne wielokrotne przebieganie po śpiących uświadamia z całą mocą, że trzeba już wstać. Na suszącym się na balkonowej suszarce prześcieradle widać ślady stóp, a pieska sąsiadów leżąca na ich parapecie stykającym się z naszym i spoglądająca tęsknie na nasz balkon, nie czeka przecież na nas. Chodząc po kuchni musimy uważać na porozkładane tu i ówdzie nonszalancko ogony, zwane przez nas "anakondami", a przynosząc do domu zakupy jesteśmy więcej niż pewni, że zanim trafią do odpowiednich dla siebie miejsc, zostaną wnikliwie skontrolowane. Podobnym zainteresowaniem cieszą się nasze jedzenie i picie. Kawa jest wciąż na nowo zagrzebywana, a smakowite zapachy dobywające się z niektórych talerzy wywołują prawdziwą sprzeczkę o zawartość tychże. 

I trudno o piękniejszą chwilę, gdy zmęczenie bierze górę na człowiekiem, a kot przychodzi, by owo zmęczenie przegnać mruczeniem. I, gdy ciężar leżący na kolanach powoduje dziwną lekkość. I, gdy kocie ciepło przepędza smutki, kiepski nastrój, by zostawić optymizm i szczęście.

25 sierpnia 2011

Wizyta i kolejne zdjęcia

Byliśmy dziś z Duszką u lekarki. Miała znacznie podwyższony poziom cukru, nawet w stosunku do tego, co wynika nam z badań domowych. Od jutra zwiększamy dawkę na 2j.

*   *   *


24 sierpnia 2011

W fachowym obiektywie

W niedzielne popołudnie mieliśmy gości. Odwiedziły nas Misia i Wera, które umieją - a to wielka sztuka - zrobić zdjęcia czarnemu kotu tak, by było widać coś więcej niż bryłę. Tunia nie ułatwiała dziewczynom zadania, ale one, jak zwykle, wykonały kawał dobrej roboty.






Dziękujemy i gratulujemy talentu:-)

P.S. Przypominam - Tunia szuka domu.

23 sierpnia 2011

Słodka

Duszka jest u nas od 8 marca. Od tamtej pory wysterylizowaliśmy ją, zaszczepiliśmy i zrobiliśmy - jak nam się wydawało - wszystko, co trzeba. Przy okazji szczepienia zwróciliśmy uwagę doktora na to, że Dusia przytyła zaledwie 50 g od sterylizacji, ale nie wzbudziło to żadnych podejrzeń.

Duszka jest chuda, dużo pije i bardzo dużo je. Gdy w zeszły piątek źle się poczuła, postanowiliśmy poprosić lekarkę o przebadanie krwi. Kotka miała podwyższony wynik cukru, ale dodaliśmy jej wynikowi nieco wartości z powodu stresu, złego samopoczucia i umówiliśmy się na poniedziałkowe, ponowne badanie.

Podczas weekendu podawaliśmy Duszce antybiotyk, kompleks witaminowy, a jeszcze u pani doktor dostała kroplówkę. Kiedy pojechaliśmy do gabinetu, zgodnie z umową w poniedziałek, kotka czuła się o wiele lepiej niż w piątek. Ponowne badanie krwi wskazało jednoznacznie chorobę.

Nie ukrywam, że czujemy się zagubieni i przestraszeni. Mamy już glukometr, a przed nami nauka badania krwi oraz podawania insuliny. Na szczęście forum miau i w tym przypadku jest niezawodne - znalazłam rewelacyjnie uporządkowany wątek cukrzycowy.

Powiedzcie, że będzie dobrze, co?

22 sierpnia 2011

małe_czarne

Ostatnio dużo w moich notatkach jest Tuni. Nie wynika to wbrew pozorom z tego, że pozbyliśmy się innych kotów lub, że poświęcamy im mniej uwagi, a jedynie z tego, że Tunia - jako element świata w ciągłym ruchu - budzi śmiech i przykuwa uwagę tak, że nie sposób się oprzeć.

Małe czarne jest już bardzo samodzielne. Przychodzą jednak takie chwile w trakcie dnia, że nie chce być już takie samodzielne i tęskni za ciepłem innych. Na szczęście może wybierać do kogo się przytulić:

do ukochanej cioteczki Nusi

czy do zdziwionej nieco bezczelnością maleńtasa cioteczki Gusi

Do Sisi małeczarne ma odpowiedni szacunek, a Duszkę zdarza się jej podgryzać w łydki i nic poza tym;-)

20 sierpnia 2011

18 sierpnia 2011

Zmywarka i szczur

Zmywarkę w naszym domu uruchamiam zawsze ja hołdując zasadzie* przez wiele pokoleń funkcjonującej wśród kobiet w mojej rodzinie. Jakież było moje zdumienie, kiedy po powrocie do domu, próbowałam włożyć coś do zmywarki. Otworzyłam urządzenie, a moim oczom ukazały się czyste (na pierwsze wrażenie) naczynia i zaparowane ścianki. Z. zapytany o włączanie zmywaki wyparł się dodając: "Ktoś włączył, bo pracowała. I nie sądzę, żeby to była Tunia".

Otóż jedna z kocich tajemnic...

A szczur? - zapytacie. Uwieczniony na zdjęciach poniżej:


* zrobię sama, bo umiem/wiem lepiej;-)

14 sierpnia 2011

Nowinki, czyli wstyd mi za milczenie

Ostatni raz pisałam 29 lipca. Potem czas nagle przyspieszył i nagle zrobiła się połowa sierpnia. Postaram się nadrobić braki tym wpisem, a w kolejnych dniach dyscyplinować się na tyle, by pisać regularnie.

Po pierwsze: dziękuję za całego serca Ewci, Jasnej8, amyszce za nominowanie do nagrody. Miło mi, że o mnie pomyślałyście i przepraszam, że nie roześlę nagrody dalej; nie czuję się na siłach ani pisać siedmiu rzeczy ani tym bardziej wybierać szesnastu blogów.

Po drugie: po tym jak już wreszcie przestało padać i zaświeciło słońce, koty spędzają na balkonie niemalże całe dnie. Rytuał poranny utrwalił się taki, że gdy wchodzę do kuchni robić kawę, to zaraz po włączeniu ekspresu podchodzę do okna i otwieram je szeroko przed czekającą na te chwilę Gusią.

Po trzecie: od 29 lipca mamy nową tymczaskę. Czarna z kilkoma białymi włoskami pod szyją i na brzuchu, z wciąż niewybarwionymi oczkami, Tunia przysparza dużo radości i nam, i Nusi, która - co było do przewidzenia - zajmuje się nią wyjątkowo troskliwie; częstokroć nie pytając małegoczarnego o zdanie i przytrzymując nieco na siłę w celu wyszorowania kociątka.

Po czwarte: w pierwszy weekend sierpnia była u nas Helena, która oszalała na punkcie małego kota. Nigdy nie miała z takim styczności i spodobał jej się na tyle, że spacery mogłyśmy uskuteczniać tylko wtedy, gdy Tunia spała;-)

Po piąte: zaczęliśmy kotom podawać betaglukan, przede wszystkim ze względu na ślepka Nusi. Ślepka dalej płaczą, ale mamy nadzieję, że wkrótce się to unormuje i nie będzie trzeba kilka razy dziennie wycierać jej oczu.

Po szóste: niedługo wracają z wakacyjnego wyjazdu uzdolnione fotografki i mamy bezczelną nadzieję, że zaowocuje to kolejnymi zdjęciami naszych kociastych.

Po siódme: spanie, czyli - jak wiadomo - czynność przez koty wysoce ceniona. Tunia początkowo spała w koszyku na kota (o wymiarach 28x21), ale niedawno odkryła sposób na wchodzenie do środka wersalki i tam śpi zagrzebana w zapasowe kołdry. Nusia sypia w kontenerku, Gusia po kilku miesiącach rozłąki wróciła do koszyka pod oknem, a Sisi i Duszka podzieliły się pozostałymi koszykami. Z nami nie śpi już nikt:(

Po ósme: jedzenie, czyli patrz wyżej;-) Wszystkie koty odmówiły jedzenia sanabelle, które kupiliśmy na próbę. Teraz przed nami zadania - co kupić, żeby koty jadły?;-)

Po dziewiąte: Tunia szuka domu. Gdyby komuś serce zabiło szybciej na jej widok - proszę o kontakt.

Po dziesiąte: czytam rewelacyjną książkę o Oskarze, kocim rezydencie domu starców, który zawsze towarzyszył ostatnim godzinom życia mieszkańców tegoż domu. Czasami jego obecność była dla personalu jedyną wskazówką, że pacjent umiera. Recenzja już niedługo.