Kochani, pomyślności w Nowym Roku! Waszym kotom zdrowia, Wam nieustającej radości z kociego towarzystwa, a wszystkim tym kotom, które jeszcze nie mają Domu i ludziom, którzy jeszcze nie mają Kota, by odnaleźli się i uszczęśliwili wzajemnie.
31 grudnia 2010
30 grudnia 2010
29 grudnia 2010
28 grudnia 2010
Świątecznie
Goście przyjechali 25 grudnia. Koty ze zdumieniem przyglądały się kolejnym bagażom, wyłaniającej się spod szalika, czapki, kaptura i kurtki Helence.
Sisi westchnęła i powędrowała do łazienki, by ułożyć się na stojącym nieopodal kaloryfera koszu na pranie; spędziła tam (z niewielkimi przerwami) całą trzydniową wizytę gości. Gdy wychodziła z łazienki i goście próbowali się do niej zbliżyć wydawała ostrzegawczy syk.
Gusia spała przeważnie na bocianim gnieździe drapaka. Wystarczająco daleko od dziecięcych rąk;) Na wszelkie próby zbliżenia się do siebie reagowała groźnymi pomrukami. Ale i tak została raz czy dwa pogłaskana przez Helę.
Najszczęśliwsza była Nusia. Spała na fotelu nic sobie nie robiąc z gości. Dawała się czesać, głaskać, przynosiła Heli pod nogi miarę krawiecką i orzeszki zapraszając do wspólnej zabawy.
(Jak widać nie tylko Nusia ma przyjemność z czesania)
Wieczorem koty schodziły się na wersalkę. Układały na mnie czytającej przed snem, myły się i tak zasypiałyśmy - wszystkie razem. (zdjęcie robione po ciemku telefonem stąd kiepska jakość)Po wyjeździe gości koty odetchnęły. Odespały wszelkie zaburzenia rytuały, Gusia zbiegła z drapaka na moje kolana, Sisi przyszła dopominać się o głaski i całusy. Dom wrócił do równowagi:)))
24 grudnia 2010
Ostatnie dni są takie, że koty głównie śpią. Śpią także w nocy (czasami wymagają od Z. zabaw piłką i sznurkiem, ale ja już nic śpiąc nie słyszę). Gdy się kładę, w łóżku czeka Sisi. Gdy gaszę światło, Sisi schodzi z łóżka - nie lubi jak się kręcę. Natychmiast po niej melduje się Nusia - zapiera moją nogę i śpimy tak niemalże do rana. Gusia ostatnio zajęła miejsce Z. i była zdziwiona, że on także chciałby się położyć. A nad ranem miejsce na moich nogach zajmuje Gusia - śpi jak plasterek, tak mocno przytulona.
Udało mi się przygotować święta bez pomocy kotów. Tylko raz Gusia usiadła na mąkę rozsypaną w miejscu, w którym miałam rozwałkowywać ciasto na ciastka. Dziwiła się później, że ja trzepię;))) Kolację wigilijną też udało się nam zjeść bez zaglądania w talerze - Kociaste przespały smakołyki, ale przyszły nieco po skończonej kolacji na przytulanie.
Teraz znów śpią i pewnie zaraz do nich dołączę. Zanim jednak to zrobię chciałam w imieniu swoim, Z. oraz Ko-córek życzyć Wam dobrych dni świątecznych, dni spędzonych w miłej, spokojnej atmosferze.
P.S. Trzy lata temu Gusia trafiła do schroniska...
21 grudnia 2010
Nasza silna wola...
okazała się być słaba i mimo, ze choinkę mieliśmy przynieść do domu dopiero w czwartek, a ozdabiać w piątek ustawiliśmy ją już dziś. Ku radości i ciekawości Kociastych.
Gusia, jak zwykle, była najodważniejsza:
Nusia też była odważna:
Dla Sisi miejsca n półce już zabrakło, ale ona i tak wolała przyglądać się bombkom:
Albo zerkać filuternie zza gałązek (gdy już miejsce się zwolniło):
Jednak najciekawsze były szeleszczące papiery.
Gusia, jak zwykle, była najodważniejsza:
Nusia też była odważna:
Dla Sisi miejsca n półce już zabrakło, ale ona i tak wolała przyglądać się bombkom:
Albo zerkać filuternie zza gałązek (gdy już miejsce się zwolniło):
Jednak najciekawsze były szeleszczące papiery.
P.S. Pomarańczowa miska towarzyszy choince podczas odtajania drzewka, później zniknie;)
10 grudnia 2010
5 grudnia 2010
Weekend
Przyznaję, koty miały pełne prawo patrzeć na nas z niechęcią. Pierwotnie zrobiliśmy dobre wrażenie wyciągając z pudło, które zazwyczaj jest głęboko ukryte i które zawiera najróżniejsze skarby. Ale chwilę później już przestało być tak fajnie, bo Z. włączył coś co wyło, jazgotało, burczało i było nieprzyjazne kotom. Tylko Gusia zdobyła się na odwagę, by zaglądać do pudła podczas tych hałasów, ale i ona w pewnym momencie uznała, ze ma dość. Gdy już ucichło i zaczęło się robić na pozór normalnie został wyciągnięty kolejny potwór. Z. odkurzał, ja myłam podłogi, a znerwicowane Ko-córki uznały, że dosyć tego - schowały się na szafkach kuchennych, pod samym sufitem i stamtąd spoglądały karcąco.
Na koniec tego wszystkiego Sisi uznała, że kołdry i poduszki są doskonałym miejscem do leżenia.
Nusia uczestniczyła w czyszczeniu dywaników śniegiem:A Gusia poczekała cierpliwie, aż się pójdę do łóżka i ułożyła się na mnie - spałyśmy tak do rana (tu zdjęć jednak nie ma).
2 grudnia 2010
Sisi
Sisi wybrałam spośród rodzeństwa. Rozważałam trzy kandydatury:
Radość i zachwyt mamy do dziś. Sisi, mimo, że starsza, wciąż miewa w sobie dziecięce pomysły, a przy tym jest wymagającą uwagi damą.
Lubię wspominać początki zakocenia:)
* Dziś sama sobie dałabym po łbie za wypuszczanie małego kota w jakimś ogródku barowym...
Wybrałam, wróciliśmy za dwa dni i tak się zaczęło.
Pierwsza podróż wiodła przez mieścinę, w której była ceniona przez nas biblioteka. Z. poszedł z książkami, a ja spacerowałam z kociakiem:
Jakiś tydzień później, wracając z Warszawy zatrzymaliśmy się na obiad w knajpce dysponującej ogrodem.*
Później zaczęła się codzienność, w której wciąż na nowo Sisi budziła nasz zachwyt i radość.Radość i zachwyt mamy do dziś. Sisi, mimo, że starsza, wciąż miewa w sobie dziecięce pomysły, a przy tym jest wymagającą uwagi damą.
Lubię wspominać początki zakocenia:)
* Dziś sama sobie dałabym po łbie za wypuszczanie małego kota w jakimś ogródku barowym...
1 grudnia 2010
Gusia
Robiąc dziś porządki w śledzonych wątkach na forum miau znalazłam wątek Gusi, wówczas nazywanej Wilgusiem. Niedługo, 24 grudnia, miną dwa lata odkąd trafiła do schroniska. Była tam dwa miesiące. Tak wyglądała:
Zabrana do domu reagowała agresywnie - stres był zbyt duży, by przyjąć kolejną zmianę w życiu na spokojnie. Pierwszego dnia ugryzła Z., ale też poszła wspinać mu się po nodze prosząc o jedzenie. Mnie tolerowała o ile nic od niej nie chciałam, choć gdy nadszedł wieczór ułożyła się na mnie i spałyśmy razem do rana.
Dziś nie wyobrażamy sobie dnia bez niej i pozostałych Kocórek. Dobrze jest, gdy w domu są koty.
28 listopada 2010
Zabawa fotograficzna
Zdecydowałam się przystąpić do zabawy fotograficznej organizowanej przez Beatę. Zachęcam kociarzy i kociolubnych do odwiedzenia strony "Mój kot, mój komputer i ja". Nasze zdjęcia biorące udział w zabawie to:
Nie łatwo jest wybrać trzy zdjęcia z setek... ;)
27 listopada 2010
Tajemnice alkowy cz.2.
Śniło mi się, że gdy wysuwam stopy spod kołdry dotykam płaszczyzny, która delikatnie razi mnie prądem. Tkwiłam w tym śnie na tyle mocno, by dopiero po dłuższym czasie uświadomić sobie, że 1) w naszym domu nie ma płaszczyzn rażących prądem, 2) tym, co brałam za rażenie prądem były ząbki Nusi, która z właściwym sobie wyczuciem obgryzała palce u moich wystających spod kołdry stóp.
Kocinka rozżalona moim protestem wskoczyła na kołdrę i ułożyła się na mnie z ciężkim westchnieniem. I spałyśmy tak razem aż do rana.
24 listopada 2010
Tajemnice alkowy
Środek nocy. Z. z wysiłkiem ciągnie ku sobie kołdrę. Wydobywając się z głębokiego snu słyszę: "- Co z tą kołdrą? A to Misiu".
Nusia zalega na kołdrze jak plasterek. Ciężkawy dość, jak wiemy, ale plasterek. Wstaje za to błyskawicznie, towarzysząc człowiekowi, jakby bała się, że pozbawiony jej czujnego oka zje wszystko z kocich misek lub nie trafi do łazienki.
20 listopada 2010
Brzuchem do góry...
W takiej oto pozycji leżała dziś wieczorem Gusia na moich kolanach. Długo. I bodajże pierwszy raz w życiu tak długo i tak do góry;)
Czuję się dumna.
P.S. Zdjęcia kiepskie, bo telefonem robione.
Subskrybuj:
Posty (Atom)