29 września 2008

Wyściubiwszy nos spod kołdry…





spieszę donieść, że u nas dobrze, tylko mnie chorobliwie zmogło. Efekt tego taki, że większość dni przesypiam, a jak nie przesypiam, to łażę jakaś taka mało obecna. Na szczęście kotek mój stan nie zraża i dzielnie mi towarzyszą.

Nusia, jakby nie patrzeć wciąż kocie dziecko, lubi przychodzić do wspólnego spania. Sisi tez tak robiła, gdy była malutka:) Gusia miała potrzebę spania na naszej kołdrze od pierwszego dnia u nas; przeszło jej po jakiś 2-3 tygodniach. Nusia natomiast śpi, burczy, ciamka i wszystkim tym sprawia nam mnóstwo radości.

Sisi, choć jest Kotką poważnych rozmiarów, jako jedyna potrafi wskoczyć z koszyka na szafę. Pokonuje jednym susem (bez rozpędu) 120 cm wzwyż. Spogląda na nas z odrobiną pogardy i dobrze pojmowanej dumy – z siebie.

Maleńtas, choć coraz większy – wciąż pozostający maleńtasem – podskakuje na metr. Przyuważyła, że klucze zostawiamy w zamku i usłyszała ich przecudny dla kociego ucha dźwięk. Siada zatem, rozpłaszcza pupę i daaaalej w górę. Klucze robią dzyń, dzyń…, a gdy cichną Nusia skacze znów. 

Gusia nie ma wysokopiennych potrzeb. Ona ma potrzebę, żeby pomaszkiecić, pooglądać świat, no i żeby mieć święty spokój do momentu, w którym ona zechce tenże święty spokój przerwać.

Na weekend wybieramy się do Ciri. Jest duże prawdopodobieństwo, że będzie tam także Lulu. Ale będzie szaleństwo:) Obawiam się nieco o stan ducha Cirulki, ale z drugiej strony ciekawe jestem bardzo jak Nusia zareaguje na nieznaną sobie Lulu. Bo tego, że Lulu będzie zdziwiona jestem stuprocentowo pewna.

24 września 2008

Czas na miłość

Gusia jest kotkiem, który sam wybiera czas na czułości. I choć czasami nie mamy dość cierpliwości, by czekać aż sama do nas przyjdzie i przytulamy ją bez pytania o zgodę, nie zraża się i wówczas kiedy miłość się jej nazbiera, przychodzi.

Wczoraj był TEN dzień. Gusia idąc jak gdyby nigdy nic skręciła nagle zamiast do kuchni w stronę Z. leżącego pod kocem. Wdrapała się na niego, ułożyła wygodnie i popatrzyła niemalże mówiąc – No, to teraz proszę mi okazać miłość. Gdy już nacieszyła się uczuciami Z., zeskoczyła, podeszła do mnie i ocierając się o moje nogi wyraźnie dała mi do zrozumienia, że teraz moja kolej na czułości. Pochyliłam się, położyłam sobie Gusię na kolanach i głaskałam, głaskałam, głaskałam…

Wieczorem, tuż przed snem przyniosłam sobie Gusię do łóżka, schowałam ją ramiona i delikatnie głaskałam. Nie wydobyły się z niej żadne dźwięki godne „groźnej pantery”; korzystała z okazji:)

Nie ukrywam, że my też…


23 września 2008

Monsieur Filip







Domi ma* Filipa. Pani Bożena, która ma* Franusia, jest Mamą Domi. Wniosek z tego taki, że Domi, która ma* Filipa, jest córką Pani Bożenki, która ma* Franusia. Ufff...

Franuś już gościł w galerii Kociokwika, teraz pora na Filipa:)

* "ma" jest skrótem myślowym, gdyż wszyscy wiedzą, że kota się nie ma (przynajmniej nie w tym sensie o jakim powyżej), a jedynie, że kotu się służy;)

P.S. Ostatnio bardzo ożywił się dział "Kotki w gościnie", co mnie cieszy. Czy ktoś jeszcze chciałby zaprezentować swoje Kociaste? Zapraszam:)

22 września 2008

Pełnia szczęścia za 9,90.





Wiem - pieniądze szczęścia nie dają. Ale już rzeczy, które możemy za pieniądze kupić - szczęście dają, zdecydowanie. Widać to, prawda?

21 września 2008

Pralinek i Trufelek szukają domu








Dziś ponownie gościmy Koty PannaKotty. Pralinek i Trufelek zostały znalezione koło lecznicy weterynaryjnej. Jako, że PannaKotta posiada już pokaźne stadko, to dla tych dwóch Maleńtasków szuka dobrych domów.

Tu nawiążecie kontakt z PannąKottą.

Zagwozdka. A nawet i dwie.






Pierwsza zagwozdka związana jest z odwiedzającymi nasze podwórko kotkami. Zauważyłam, że chodzą po całej okolicy, ale najchętniej spędzają czas w miejscu, które widać z naszych okien. Nie jest to ładnie uporządkowane miejsce, co widać na zdjęciach. Kotki są cztery: dwa małe czarnuszki, jeden ciut większy z białymi wstawkami i jeden duży, puchaty, który najwyraźniej ma jakiś kłopot z ową puchatością, bo o ile od strony głowy wygląda ładnie, to jakoś za łopatkami zaczyna wyglądać tak, jakby mu stara sierść miała zejść, ale nie zeszła. Ogon ma jak szczotka do mycia butelek (o ile ktoś jeszcze pamięta jak taka szczotka wygląda).

Przychodzą na podwórko, piją wodę z cynowej wanny i śpią wtulone w siebie (np. dziś od rana) na wiaderku z chwastami i innymi odpadkami. Oczywiście tak robią maluchy. Ten najstarszy chodzi własnymi ścieżkami.

Popytam ludzi, czy one są czyjeś. Ale tak na wszelki wypadek myślę już o jakiejś styropianowej budce dla nich na zimę. Jak się robi takie budki?

Druga zagwozdka związana jest z Nusią. Maleńtas ma ADHD, to jest pewne;) Niestety od jakiegoś czasu upodobała sobie kwiatka, mojego ulubionego i wypieszczonego, do tego, by go napadać i wydłubywać z doniczki ziemię. W ciągu dnia (bo jeszcze pogoda na to pozwala) kwiatek ląduje na parapecie za oknem, ale wkrótce będzie za zimno. Nie chciałabym się rozstawać z tym kwiatem, choć przewiduję, że będzie trzeba. A może jest jakaś metoda na Nusię i jej zapędy?

Gusia i Sisi żyją spokojnie:) Przytulamy się, robimy „dawać tego kota”, a one burczą miłośnie lub gniewnie. Do szaleństw Nusi maja zdrowy dystans – gdy przeszkadza im za bardzo, dostaje w pyszczydło, a one dumnie idą dalej.

Czekam na rady, uwagi i wszelkie wskazówki:)

20 września 2008

Kot dla zdrowia

Korzyści zdrowotne z posiadania kota zostały zaprezentowane w Instytucie Królewskim w październiku 2003 roku przez doktor June McNicholas oraz popularnego weterynarza Bradleya Vinera, a także w serii biuletynów „Cats Protection”. Wnioski były wynikiem badań, które echem odbiły się w środowisku medycznym. Wywołały pytania dotyczące m.in. tego, czy zwierzęta domowe przyczyniają się do poprawy zdrowia swoich właścicieli oraz czy możliwe jest kontrolowanie zagrożeń dla zdrowia związanych ze zwierzętami.

Badania dowiodły, że posiadanie kota dostarcza cennego emocjonalnego i psychologicznego wsparcia ludziom powracającym do zdrowia po poważnych chorobach, takich jak rak piersi. Wykazały również, że obecność zwierząt bardzo pomaga po stracie bliskiej osoby.

Wydaje się, że dorośli właściciele zwierząt rzadziej odwiedzają lekarza z powodu stresu i rzadziej cierpią na choroby układu krążenia. 

Dzieci urodzone w rodzinach, których członkiem jest kot, wykazują większą odporność na astmę i opuszczają mniej lekcji.

Jeżeli cierpisz na astmę lub alergię, powinieneś wiedzieć o jeszcze kilku korzyściach potwierdzonych badaniami. Proste środki służące zminimalizowaniu kontaktu z alergenami zwierzęcymi mogą zredukować objawy alergii nawet o 95 proc., bez konieczności rezygnacji z kontaktu ze zwierzęciem.

Powyższe badania wykazały również, że zdrowe dorosłe koty nie są zagrożeniem dla kobiet w ciąży. Wyniki opublikowane w "British Medical Journal" pokazują, że głównym źródłem toksoplazmozy jest surowe lub niedogotowane mięso, a nie koty.

Najważniejsze, żeby właściciele zwierząt domowych oraz lekarze zapoznali się z faktami – taką opinię podzielają również autorzy artykułów opublikowanych w „Cats Protection”. Sugerują, że kiedy powie się astmatykom, aby pozbyli się swoich zwierzaków, trzy czwarte chorych i tak postanowi je zatrzymać. „Pozbycie się zwierzaka z domu wcale nie musi oznaczać końca problemów zdrowotnych” – powiedział rzecznik prasowy organizacji.

(za: Whiskas)

18 września 2008

Zła passa

Nusię, po doświadczeniu troskliwej opieki anioła weterynarii w postaci dr Tomasza Zameckiego, szczęście do lekarzy opuściło. Pamiętacie – opisywałam niefortunne szczepienie sierpniowe. Myślałam, że gorzej być już nie może i myliłam się. Może; wczoraj było znacznie gorzej.

Sympatyczny uprzednio doktor przestał być sympatycznym. Przygaszony, bez uśmiechu i cierpliwości wobec zwierzaków. Złapał Nusię za skórę na karku, a gdy ta podniosła wrzask przydusił do stołu, kazał nakryć kocem i tak zrobił zastrzyk. Meleńtas krzyczał, nam trzęsły się ręce, a po opuszczeniu tego rzeźnickiego przybytku obiecaliśmy sobie, że więcej tam nasza i Kociastych noga nie postanie.

Nusinka miała wieczorem gorączkę i płakała, gdy braliśmy ja na ręce. Teraz na szczęście jest już chłodniejsza i chodzi bez kłopotów.

Będziemy szukali weterynarza w miastach ościennych.

15 września 2008

Wspólny język





Odwiedziła nas Helena z rodzicami. Gusia i Sisi schowały się w koszykach, a Nusia postanowiła sprawdzic kto zacz.

Wspólny język

Odwiedziła nas Helena z rodzicami. Gusia i Sisi na wszelki wypadek schowały się w koszykach, a Nusia postanowiła sprawdzić kto zacz.

14 września 2008

Schronisko to nie uzdrowisko

Do schroniska w ciągu weekendu trafiło 19 (dziewiętnaście) kotów. Najmniejsze są za małe na szczepienia i nie potrafią same jeść. Starsze - prawdopodobnie wyrzucone z domów - nie potrafią zrozumieć czemu nagle znalazły się wśród wielu innych zwierząt, w klatce i bez swojego człowieka.

Może ktoś jest w stanie pomóc? Dać dom, choćby na tymczasowo. Najlepiej na stałe.

12 września 2008

Kocie Panny Zuzanny



Sepiowo






Wczoraj Kociaste dostały nową kuwetę. Większą, w jadowicie zielonym kolorze i co najważniejsze – nową:) Zaraz po wypełnieniu jej żwirkiem odwiedziły ją wszystkie trzy. Zaakceptowały bez kłopotów. Trzymając się tematycznie łazienki pragnę stwierdzić, iż Mały Misu zwany Nusią odkrył przyjemność jaka płynie z rozwijania papieru toaletowego z rolki. 

Od kilku dni za naszymi oknami, od rana pojawiają się panowie robotnicy. Ko-córki zasiadają wówczas na parapecie i oglądają transmisje z noszenia desek, rozrabiania jakiejś mazi i ogólnie pracy. Fascynujące, prawda?

Sisi nabiera coraz to bardziej zdecydowanego charakteru. Na Nusię prycha gdy ta się pojawi zbyt blisko, ale później radośnie bawi się z nią w berka. Czyli zabawa jest ok, ale spoufalanie się w innych kontekstach już nie.

Gusia, jako królewna, jada powoli. Równie powoli kosztuje witaminkę, patyczka czy inne cudo. Muszę trzymać Nusię w powietrzu, bo ona zjada swoje szybciutko i biegnie ukraść Gusi (już wyczaiła, że Guziolek się delektuje).

Im jest chłodniej – a dziś jest – tym więcej kotki śpią. Czas ich rozespania niecnie wykorzystuję na skracanie kocich pazurków. Nusia wspina się po mnie jak po drzewie i poranne miotanie się po domu wykonuję z kotem na ramieniu. Gusia natomiast pazurków używa traktując nasze kartony z papierami jako drapaka. A i tak najważniejszym powodem, dla którego sięgamy po cążki jest to, by podczas zapasów/zabawy kotki nie zrobiły sobie wzajemnie krzywdy.

P.S. Dostaliśmy paczkę dla Maleńtasa. Firmie właściwej dziękujemy bardzo:)

9 września 2008

Koty PannaKotty






Mamy dziś gości. Wirtualnych, ale to nie zmienia faktu, że miłych. Prawda?

Upływa życie









Najlepiej, rzecz jasna jest, jak się jest Kotem, któremu zimno, położyć się na komputerze. Bo komputer grzeje. Gdyby jeszcze włączona była lampka i dogrzewała od góry... Ale i tak jest nieźle.
Czasami trzeba poudawać, że bacznie obserwuje się świat. No i przymknać ślepka. Ale tylko na troszkę...
Gusia w roli baletnicy wykonującej taniec z wodą rozbawia mnie za każdym razem.
Maleńtas - już nie taki malutki, bo wypada z koszyczka.
Gusia dzielnie zawinięta w obwarzanek z pudełeczka nie wypada.
Sisi zdegustowała się nieco tym, że odnalazłam ją śpiącą w szafce.
Maleńtas nie zawsze wypada z koszyka, ale figury przyjmuje iście cyrkowe.

I tak nam czas upływa na polowaniu z aparatem na koty, a kotom na spaniu, gonitwach i migdaleniu się do siebie i do nas.