Gdy tylko wróciliśmy w niedzielę z zawożenia Ingi do domu Nusia weszła do transporterka i zasnęła w nim. Mamy dwie teorie - albo zrobiła tak tęskniąc za Ingą, albo by jak najszybciej stłumić zapach Ingi nasycając ręcznik, którym jest wyścielony transporter swoim zapachem. Bliżej nam jest jednak coraz bardziej to teorii drugiej.
Wieczorem Nuśka poczuła się swobodnie i rozegrałyśmy długą oraz żywiołową grę w gumeczkę.
Sisi z Gusią też się wyraźnie ożywiły. Poniedziałkowe przedpołudnie spędziły dziko galopując przez mieszkanie; raz jedna była uciekającą, raz druga. Zwinęły w czasie zabawy chodnik w przedpokoju, pozrzucały koszyki z szafki w przedpokoju i były taaakie szczęśliwe.
I tylko nam, podczas karmienia, dziwnie wystawiać jest tylko trzy miski.
6 komentarzy:
Ale macie fajną zabawkę :-)
Pełnia wdzięku i szczęścia w wykonaniu Nusi:)
ewung,
prawda? Nie podejrzewałabym, że zwykła wekowa gumka może być tak doskonałą zabawką:)
Oj tak - Nusia jest cała szczęśliwa:)
Nie owijając niczego w bawełnę, napiszę tak:
REWALACYJNY BLOG
Zdjęcie - przecudowne. Śliczne mruczki masz. Pisz dalej!
luzikkk, rozkoszne baraszkowanie, pozdrawiam :)
Mruczuś,
dzięki za dobre słowo:)
Milleno,
pozdrawiamy:)
Prześlij komentarz