Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tymczasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tymczasy. Pokaż wszystkie posty

16 czerwca 2015

Skutki niefrasobliwego odbierania telefonu

27 maja zadzwoniła koleżanka pytając o to, czy przejęłabym opiekę nad niesamodzielnym kociakiem liczącym sobie mniej więcej dwadzieścia jeden dni. Zgodziłam się i tak oto dołączył do nas czarny zadatek na kota, któremu nadałam imię Tymon. To, co zrobiłam jako pierwsze, to wyjęcie go z transportera i postawienie przed Sarą. Pobyt Tymona w Kociokwiku uwarunkowany był tym, że zaakceptuje go pies. Sara ze zdumieniem przyglądała się czarnej plamce ze sztywno sterczącym ogonem dzielnie drepczącej przez przedpokój.


Pierwsze dni Tymon spędził głównie w transporterze. Wychodził z niego nieśmiało i z dużą niepewnością, a gdy już się na to decydował, wizytował najczęściej tylko sypialnię, gdyż większe przestrzenie zbudzały w nim lęk. Jedynie w chwilach, w których był bardzo głodny, a we mnie dostrzegał szansę na napełnienie brzucha, porzucał bezpieczne cztery ściany i gonił za mną.


Koty się obraziły. Syczały, gdy Tymon się zbliżał i na całe dwie noce wyniosły z sypialni. Opiekę nad kociakiem przejęła Sara i sprawuje ją nadal, choć Tymon jest coraz ruchliwszy i coraz dzielniej toczy boje z uszami, nosem i łapami swojej psiej opiekunki.



Tymon, jak to kociak, rozwija się niemalże z godziny na godzinę. Umie już wspinać się na łóżko i fotele, rozgrywa mecze piłki turlanej piłeczkami ping-pongowymi, korzysta z drapaka i przybiega na wołanie. Zdarzyło się już nawet, że ganiali się z Wojtkiem:-) Nie nauczył się tylko jednego - gdy napełniam miskę Sary i wszystkie koty wędrują w tym czasie z pokoju do kuchni, Tymon przybiera kształt pocisku i próbuje wskoczyć do psiej miski, by spróbować tego, co do niej nałożyłam. Sara była zdumiona obecnością Tymona między chrupkami, ale od tamtej pory zawsze udaje mi się go złapać i uniknąć wyjmowania go spomiędzy psich zębów.




W minioną sobotę koleżanki z Fundacji odwiedziły ludzi, którzy chcą dać Tymonowi dom. W rozmowie ustalono, że kociak za dwa tygodnie zostanie zaszczepiony i zachipowany, a w czasie, w którym będziemy czekać na tę możliwość, odwiedzona rodzina zadba o zamontowanie siatki.


16 grudnia 2013

O tymczasowaniu

Przeczytałam wczoraj książkę o domu tymczasowym i współpracy z fundacją prozwierzęcą. To nie była dobra książka (napiszę o niej kiedy indziej), a jej jedyną zaletą było to, że po jej lekturze zaczęłam się zastanawiać nad tymczasowaniem.

Co daje Dom Tymczasowy? Zwierzęciu - opiekę, rozumianą najszerzej jak się da, socjalizację, obecność człowieka, innych zwierząt, ciepły kąt do spania i regularne jedzenie. Człowiekowi - obecność zwierzęcia, satysfakcję z obserwowanych zmian (bo zmiany zawsze następują), smutek, gdy pora się rozstać i radość, gdy po roku, dwóch w okolicy świąt dostaje się zdjęcie pupila, który wyrósł i rządzi niepodzielnie nowym, swoim domem. Niby proste, ale często, dla wielu, zbyt trudne.

Czytający stale naszego bloga wiedzą, że nie zawsze umieliśmy się rozstać kotem, który był u nas na tzw. tymczasie. Nusia, Duszka i Wojtek z tymczasów stały się rezydentami i nie wyobrażamy sobie naszej rodziny bez ich obecności. Były jednak i takie koty, które mieszkały u nas zaledwie czas jakiś i którym pomogliśmy znaleźć nowe, dobre domy.

Niektóre fundacje wspierają swoje domy tymczasowe. Kupują karmę dla podpopiecznych, opłacają wizyty u lekarzy, czy konieczne zabiegi. Inne tego nie robią. Ale chyba nie tu tkwi sekret tego, dlaczego wciąż brakuje domów tymczasowych.

Dom Tymczasowy to nie tylko pielęgnacyjne gesty, pełna miska, posprzątana kuweta, czy jak w przypadku psa, częste, długie spacery. Dom Tymczasowy to emocje, to serce wkładane w to, by nauczyć zwierzę ufności (lub pomóc mu ją odzyskać). To lęk, gdy podopieczny odchodzi od miski nie sięgając po jedzenie, gdy kicha w nocy lub sika podejrzanie za dużo. Dom Tymczasowy to uwaga i troskliwość. I jednocześnie Dom Tymczasowy to miejsce przechodnie - miejsce, w którym zwierzęciu trzeba okazywać miłość, ale być świadomym, że ono potrzebuje Domu Stałego i ludzi, dla których będzie miłością ich życia i którzy będą dla niego najważniejsi.

Dom Tymczasowy wymaga zaangażowania. Podobnie jak Dom Stały, a może nawet bardziej, bo tymczasując masz dobitniejszą świadomość, że zwierzę zostało ci powierzone pod opiekę i po to, aby przygotować je dobrze do dalszej wędrówki przez życia.

Może owa konieczność zaangażowania sprawia, że tak mało jest Domów Tymczasowych? Może tego, my ludzie, się boimy?






Grafiki zaczerpnęłam ze strony Fundacji Przystanek Schronisko, gdzie przeczytacie o Domach Tymczasowych dla Kotów i Domach Tymczasowych dla Psów. Niemalże każda z fundacji prozwierzęcych namawia do tworzenia Domów Tymczasowych: kocie, psie, fretkowe, jeżowe, ptasie. Wystarczy się tylko rozejrzeć i wybrać:-) Gorąco namawiam!

P.S. Jutro będzie tekst Z. :-)