26 lutego 2009

Testery

Wczoraj odwiedził nas Chłopiec z Mamą. Chłopiec w towarzystwie naszych kotów testował czy nie jest alergikiem. Sisi okazała grzecznie, że ona lubi gości, ale gdy goście się bardziej energiczna niż ona, to właściwym miejscem do obserwacji gości jest górna półka regału. Gusia zasiadła napuchaną będąc pod stolikiem i wyraźnie dała do zrozumienia, że ona sobie bliskości z gośćmi nie życzy. Ze mną zresztą też nie, bo jeszcze wpadnę na głupi pomysł wyciągnę ją spod stolika i pozwolę gościom ją głaskać? Nie i już! Nusia spełniła pokładane w niej nadzieje. Razem z Chłopcem grała w kasztanka, turlała myszkę, bawiła się w berka, a nawet pogłaskała Chłopca. W przypływie sympatii polizała także rękę Mamy Chłopca.

Koty po wyjściu Chłopca zasnęły głęboko. U Chłopca nie stwierdzono wydarzeń alergicznych, więc rozpoczyna się poszukiwanie Kota dla Chłopca. Kot dla Chłopca jest czarny i ma żółte oczy. Może ma ktoś takiego Maleńtasa?

25 lutego 2009

Czyż to nie słuszne?


















W Polsce odbywają się regionalne eliminacje do konkursu na najpiekniejszą Polkę. Wystarczy jednak spojrzeć na pierwszą lepszą kotkę, porównać grację z jaką chodzi, sposób ułożenia głowy, smukłość skoku i delikatność, z tym co prezentują ludzkie panny, by wiedzieć, że to Koty nie nas Natura obdarzyła prawdziwym pięknem.

Zgodzicie się ze mną?

P.S. Takie małe zdjęcie przedstawiające fragment kota to ilustracja miejsca pooperacyjnego na Nusi;)

21 lutego 2009

Sobota







Ogólnie rzecz biorąc  - lenistwo. Niektórzy prezentują długaśny ogon i pozują na intelektualistów, inni udają, że nie przeszkadza im dzielenie się nową przestrzenią z kimś innym. A jeszcze inni pracują przy składaniu nowego regału na ksiażki.

P.S. Jutro u nas święto. Ale o tym jutro:)

18 lutego 2009

Uczucia. Siostrzane?






Gusię i Nusię, po początkowej niechęci jaka Gusia okazywała małemu śmierdzącemu schroniskiem brzdącowi, połączyła przyjaźń. Znacznie częściej niż Sisi Gusia śpi tuż okok Nusi, wspólnie się bawią, wspólnie kombinują, co by nabroić. 

Sisi jest od ratowania Nusi. Jak Maleńtas miał banie pod okiem i był o krok od narkozy i punkcji owego czegoś, to Sisi wylizała oczko Nusiowe tak, że ślad nie został. Gdy Nusia płacze w podróży, Sisi przygarnia ją do swojego koszyczka. Jednak w codziennych, nie ratunkowo-pilnych chwilach, towarzystwa szalonej Nusi dotrzymuje coraz bardziej szalona Gusia.
Posted by Picasa
P.S. Nusia zachwyciła się wieczkiem od jogurtu;)

15 lutego 2009

Akcja adopcyjna

Walentynki, czyli o kociej miłości







Czy Wy też macie wrażenie, że z kotami nigdy nie jest nudno?

Walentynki najbardziej uczciła Gusia. Natychmiast po moim obudzeniu wskoczyła mi na kolana i poprosiła o głaski. W ciągu dnia była u mnie jeszcze cztery razy. Dochodzimy do wniosku, że w poprzednim domu jej kontakt z mężczyzną nie był najlepszy, bo gdy tylko do leżącej na moich kolanach zbliża się Z., Gusia odchodzi. Oprócz okazywania uczuć ludziom Gusia poświęciła sporo czasu na prezentowanie własnej urody (pod pretekstem toalety wieczornej) i z iskierka w oku zainteresowała się kartonem po zakupach.

Sisi nie ma takich traumatycznych doświadczeń, co więcej - maleńka Sisuleńka zabrana od mamy schowała się pod marynarką Z. i w tym upatrujemy jej wielkiej miłości do niego. Wczoraj z tejże miłości postanowiła go dokładnie wylizać. Tego, że Sisi kilka razy w ciągu dnia wdrapała się na nas (także nocą) burcząc z głębi brzucha, robiąc maslane ślepka i domagając się głasków, nie należy zaliczać do okazjonalnych zdarzeń - to prawdziwe wyznanie miłości. (Na zdjęciach Sisi jako ucieleśnienie miłości).

Miłości Nusi są wielotorowe. Owszem, też przybiegła do Z., żeby pokazać mu swoje uczucie, ale chwilę później już okazywała gorące zainteresowanie pastą twarogową. Bez obojętności przyjęła także pudełko, w którym przynieślimy zakupy; tak z nim dokazywała, że aż (jak podejrzewamy) uraziła sobie jeden ze strupków jakie się jej robią na wysychającej pod wpływem lizania ogolonej z sierści skórze. Polecało trochę krwi, nas wprawiło w panikę, a gdy dzwoniliśmy do weta Nusia cała zadowolona z życia próbowała zapolować na kabel od ładowarki telefonicznej.

K., który nas wczoraj odwiedził nie zasłużył zdaniem naszych Ko-córek na ich uczucie. Pojawiły się przy drzwiach, gdy wszedł, ale chwilę później powędrowały do sypialni, gdzie Sisi rozpłaszczyła się przy ścianie (bo ciepła, kominowa), Gusia zwinęła się w kłebek w czerwonym pudełku, a Nusi przypadła w udziale miejscówka przykaloryferowa.

12 lutego 2009

Sałatkowe zmagania i koci świat


Jak wygląda robienie sałatki, zazwyczaj wiedzą wszyscy. Każdy chyba jakąś sałatkę życiu robił;) Okazuje się, iż współmieszkanie z kotami nadaje tej banalnej czystości zupełnie nowego znaczenia.

Na blacie roboczym stawiam miskę, puszki z groszkiem i fasolą, słoik papryki w occie, majonezu i oliwek. Dokładam zupki chińskie, surimi i kapustę pekińską. Do zlewu wstawiam durszlak, a do otwierania puszek wołam Z.

Zanim Z. zdąży przyjść w kuchni pojawia się Nusia. Sprawdza czym pachnie deska, co jest w misce i łakomie obwąchuje wszystkie składniki. Na widok błękitnego durszlaka śmieje się od czubka nosa po końcówkę ogona.

Kroję kapustę uważając, by nie odkroić Nusi wąsa. Z. otwiera puszki zatem kociątko porzuca kapustę na rzecz groszku. A gdy przychodzi to płukania czerwonej fasoli w durszlaku, Ko-córka osiąga pełnię szczęścia. Niemalże włazi do rzeczonego naczynia, lekceważąc inne smaczności. Z szafki w przedpokoju zerka na mnie Sisi – ona też lubi fasolę, ale jest zbyt dumna, by przyjść do kuchni i zachowywać się tak natarczywie jak Nusia. Gusia zainteresowana tym, co jedzą pozostałe kotki odwiedza kuchnię, by stwierdzić, że nie lubi fasoli. Ale nie odchodzi… Może lubi coś innego? Nusia wyrzucona z durszlaka powraca do niego w tempie ekspresowym, więc jedyną metodą na powściągnięcie jej apetytu jest wsypanie fasoli do miski i przysypanie kapustą. Dodaję groszek, kroję paprykę i nadchodzi pora na oliwki. Nusia całą sobą krzyczy „Daj, daj!”. Gusia stwierdza, że ona lubi oliwki, ale nie lubi papryki, którymi ktoś nadziewa oliwki. Sisi po zjedzonej fasoli znika z przedpokoju; na razie nie jest zainteresowana uczestniczeniem w kulinarnym szaleństwie. Kotki dostają po połówce oliwki, Nusia czym prędzej zjada też Gusiową papryczkę. Gusia za to robi coś, co przyprawia mnie o wybuch śmiechu – kładzie się i ociera o mokry ślad po oliwce na podłodze, wciera go sobie w policzek. Nusia próbuje wylizać deskę. I burczy… Zaczyna się prawie ostatni akt. Krojenie surimi przywołuje Sisi. Poświęcam naiwnie jeden paluszek wierząc, że gdy we dwie zjedzą cały, to pozwolą mi na spokojnie pokroić resztę. Tiaaa… Zjadły, oblizały się i przybiegły za mną, żeby poprosić o jeszcze. Proszenie wygląda tak, że Sisi patrzy na mnie z podłogi przepalając mi plecy spojrzeniem, a Nusia usiłuje zjeść czym prędzej, tak dużo jak się da, z deski. Gusia zdecydowanie nie lubi surimi. Inwazji zapobiegło wrzucenie składników do miski. Zupkami i majonezem nie były zainteresowane. Sałatka trafia do lodówki. Koty idą się myć i spać.

*   *   *

Zaprezentowane na zdjęciu kotki są prezentem od Zuzanny. Śliczne są i budzą zrozumiałe zainteresowane Ko-córek. Zielony kotek stracił już końcówkę ogonka, ale została odnaleziona i przyklejona. Kotki drewniane muszą być wsunięte między książki, tak by wystawał im tylko łepek, a i tak kotki żywe w pozycji zwisającej próbują je zrzucać i wpychać pod regał. A później patrzą na człowieka i mówią – „No, pomóż, bo wpadło. Samo wpadło”.

Hersylio,





proszę:)

7 lutego 2009

Doniesienia

Wieczorem stworzyliśmy kubraczek. Nusia przy pierwszym nakładaniu była bardzo zła, za kolejnym nieco mniej. Gdy śpi ma kubraczek na sobie, gdy nie śpi - zdejmuje go z siebie sobie tylko wiadomym sposobem. Przed chwilą znów go założyliśmy, więc Nusiątko ułożyło się na kołdrze i milutko burczy przez sen. 

Ciekawe, co będzmy musieli zrobić, żeby wynagrodzić Sisi i Gusi to, że znów się skupiamy na Małym Misiu;)

P.S. Nusia waży 2900:)

6 lutego 2009

Po



Nusia ockneła się bardzo szybko. Zła jest na nas za spowodowanie bólu i ograniczeń w chodzeniu. Ugryzła Z., krzyczy i awanturuje się tak, jak jeszcze nie słyszałam. Zasypia, a za jakiś czas chodzi nieporadnie.

Gusia obraziła się na nas, bo Nusia pachnie doktorem. A na Nusię burczy.

Sisi zjadła ze mną bułkę, a Nusię ogląda zadziwiona.

Przed nami ciężkie boje o to, by Nusia nie wylizała sobie szwów. Albo, żeby Sisi nie pomogła jej w wylizywaniu.

Szanowną Publiczność...

... uprasza się od trzymanie kciuków mi między 8 a 9 rani, gdyż w tych godzinach Nusia będzie miała zabieg.