26 marca 2012

Gość

Przyjechał do nas wczoraj Tata, zwany Panem L. Przywiózł różne różności, które Nusia natychmiast musiała obejrzeć i obwąchać:


W jednej z toreb były tez wyjątkowe prezenty dla kotów - materacyki wypełnione orkiszowymi plewami. Szeleszczą przecudnie, są - jak sądzić można po śpiących na nich całym dniem kotach - bardzo wygodne, a na dodatek - dwa z nich zdobią myszki.

Nusia jeszcze nie zdecydowała, czy woli materac z myszką, czy z kwiatkami. Przenosi się z jednego do drugiego z wyraźnym upodobaniem. Może nawet z wdzięczności za materacyki polizałaby Panią M., czyli Mamę, w nos?

23 marca 2012

Radosny ranek

Nie cierpię zostawiać łóżka z nieułożoną pościelą. Wstaję po obudzeniu i od razu mam odruch poprawienia poduszek, strzepania kołdry, przykrycia pościeli kocem/kapą. Rzadko jednak udaje mi się zrobić tak jak nakazuje odruch. Czemu? 



Sisi wstaje między 5 a 6. Budzi nas domagając się jedzenia. Wraz z nią w kuchni pojawia się Duszka i najczęściej Nusia. Dziś jednak przy miskach były tylko dwie najstarsze kotki. Duszka po jedzeniu wróciła do koszyka, a Sisi zaczęła aktywny dzień. Kwiczała radośnie oznajmiając ochotę do zabawy, atakowała to wiklinowy kosz, to wydłubaną nie wiadomo skąd bezpieczną kopertę, która uroczo szeleściła w kocich łapkach, to stojące na parapecie drewniane figurki kotów. Gdy Nusia zainteresowała się zabawą i postanowiła do niej dołączyć - ucichło. Zasnęłam, by za chwilę zostać obudzoną przez upominającą się o śniadanie Nuśkę. Wstałam, nakarmiłam, wróciłam do łóżka. Wyrwana ze snu o pół do siódmej namówiłam Z., żeby to on nakarmił zwierzyniec. Po chwili poczułam układające się na mnie po kolei koty, które postanowiły zostać w łóżku nie bacząc na moje jego opuszczanie.

Spały do dziesiątej, bestie jedne!

P.S. W tym tygodniu miałam niewiele czasu na obserwację kocich zachowań. W przyszłym tygodniu będę go miała jeszcze mniej.

17 marca 2012

Prośba

Mili czytelnicy Kocio-kwika! 

Zdecydowałam się przystąpić do programu partnerskiego sklepu Zooplus. W związku z tym - mam prośbę. Korzystacie z tego sklepu? Jeśli tak - czy moglibyście wchodzić na stronę Zooplusa przez link zamieszczony w prawej szpalcie Kocio-kwika? Wam, mam nadzieję, nie sprawi to kłopotu, a nam zapewni parę groszy na rozmaite kocie potrzeby.

Będę wdzięczna :-)

P.S. Nusia, tu dwumiesięczna, pewnie też :-D
P.S.2. Program partnerski polega na tym, że wynagradza się nas za zrobione przez Was zakupy w zooplusie - jeśli do zooplusa weszliście  za pośrednictwem linku zamieszczonego na blogu.

10 marca 2012

Rok minął nie wiedzieć kiedy...


8 marca 2011 roku przywieźliśmy do domu Duszkę. Wówczas miała jeszcze na imię Rodos i tak do końca nikt nie miał pewności, czy jest chłopcem, czy dziewczynką. Owa niepewność nie była wynikiem braku znajomości fizyczności kociej, a tego, że kot trafiwszy do schroniska po śmierci swojej pani, zdziczał. Zanim włożono ją do transporterka podjęto kilka prób najmniej bolesnego i spokojnego wyjmowania jej w klatki. Warczała, gryzła, drapała i robiła wszystko to, co robi kot przerażony.

Zamieszkała za szafkami w kuchni. Kiedy wypłoszyliśmy ją z tamtego, mało sprzyjającego obserwacji miejsca, wcisnęła się za pralkę. Odsunęliśmy pralkę i w lukę wstawiliśmy transporter. Po kilku dniach kotka złagodniała, zaczęła się przymilać i jasne się stało, że dopadła ją ruja. 

Duszka najbezpieczniej czuła się w łazience. Zza pralki wyprowadziła się na kosz z praniem i o ile początkowo towarzyszyliśmy jej oswajając ją z naszą obecnością, tak później, gdy już otworzyliśmy drzwi, sama regulowała proces oswajania. I sama decydowała komu pozwoli się pogłaskać, a na kogo będzie syczała.

Latem okazało się, że Duszka ma cukrzycę. Zaczęło się codzienne badanie krwi, dopasowywanie dawki insuliny, dobieranie diety do stanu zdrowia i potrzeb kocicy. Unormowaliśmy chorobę na tyle, że Duszka przybrała nieco na wadze.

Wydaje się, że jest najcichsza z naszego zwierzyńca. Nie gaduli, nie drapie, nie domaga się głośno uwagi. Gdy czegoś chce, to siada na wprost nas i wpatruje się znacząco. Rano budzi mnie delikatnym dotykiem łapki lub ciamkaniem za moimi plecami. Brana na ręce lekko sztywnieje i czeka na to, co będzie się działo. Jeśli zaczyna się głaskanie Duszka nadstawia brodę, jeśli obcinanie pazurków, czy inne męki higieniczne - koteczka skarży się bezgłośnie. Niewątpliwie jest najstarsza. I może dlatego, od pewnego czasu, uważa za właściwe bycie rozjemcą sporów kocich. Gdy tylko pozostałe kotki zaczynają się ganiać wrzeszcząc, Duszka biegnie za nimi, gniewnie macha ogonem i patrzy na nie groźnie. O dziwo - rozchodzą się.

Duszka miała być kotem tymczasowym. Teraz, gdy ma cukrzycę, zostanie u nas. Nie wydaje się nam, by ktokolwiek umiał się nią zająć tak dobrze, jak my; znacie to uczucie?

Duszka to cichutki kot o silnej osobowości. Cieszę się, że jest z nami, że po traumie, jaką przeszła rozstając się ze swoją panią, trafiła do nas wzbogacając naszą rodzinę.

P.S. Zdjęcie można powiększyć.

6 marca 2012

Droga za TM wiedzie przez jezdnię...

Czasami tak jest... Było tak też wczoraj. Spacerowaliśmy, a na jezdni leżał duży, piękny, szaro-biały kot w drgawkach. Z. przeniósł go z jezdni na chodnik i kiedy dzwoniłam, by zapytać bardziej doświadczonych, co zrobić z kotem potrąconym przez samochód, kot umarł.

Umarł bez swojego człowieka. Umarł, bo jego człowiek uznał, że dobrze jest, by kot miał "wolność". Wczoraj ten piękny kot nie wrócił do czyjegoś domu. I pewnie innym kotom się to zdarzyło. I wciąż się zdarza... 

Często nadużywany cytat z Małego Księcia w tym przypadku nie wydaje się być nadużyciem:
Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
Odpowiedzialny także za to, że Twój kot odszedł za Tęczowy Most bez Ciebie. Po zderzeniu z autem na jezdni.

3 marca 2012

Sobotnie porządki

Z uroków umytego balkonu korzysta Gusia. Sisi jeszcze się waha. 
Na czas odkurzania dobrze jest skryć się za firanką. Po prawej, mało widoczna, jest Duszka.
Na czas mycia podłóg można zająć miejsce w bocianim gnieździe.