29 kwietnia 2011

6 rzeczy, których nie wiecie o kociokwiku

Abigail zaprosiła Kociokwik do zabawy - dziękujemy bardzo:-) Jako że dużo nas się pojawia w opowieściach kociokwikowych, więc każda z sześciu opisanych rzeczy dotyczyć będzie innej osoby.

1. Sisi chrapie. Cichutko i w wysokich rejestrach tonalnych, ale zdecydowanie chrapie.
2. Gusia pokochała pudełko w drapaku - spędza tam wieczory.
3. Nusia ma krzywe nóżki, szczególnie tylne, co widać wyraźnie, gdy patrzy się na odchodzącą Kocinkę.
4. Duszka ma jeden czarny pazurek; pozostałe ma różowe.
5. Kavka ogląda telewizję.
6. Ciri gryzie rowerzystów w kostki i musi chodzić w kagańcu.

Nie typuję nikogo, bo nie wiem kto już został poproszony o wyjawienie tajemnic.

27 kwietnia 2011

Po świętach, a może raczej - po gościach

Podczas pobytu gości Gusi szczególnie mocno spodobało się łóżeczko dziecięce. Przesypiała w nim większość dnia, a i wieczorem trzeba ja było wyjąć z łóżeczka, gdy chciało się tam włożyć dziecko.

Gdy goście wyjechali, a przed tym złożyli łóżeczko, Gusia przeniosła się na tapczan. Spała tam popołudniu, spała wieczorem i nawet to, że kładłam się obok niej nie spowodowało rezygnacji z wygody. Jednak, gdy już leżałam Gusiątek poszedł do miski, a wrócił chwilę po tym jak zgasiłam światło. Kocinka podeptała nieco po moich plecach i ułożyła się na czekające na Z. poduszce, tuż obok mojej twarzy. Byłam mocno zdziwiona, ale i równie mocno zadowolona. Spałyśmy razem długo w noc:-)

A dziś popołudniu wszystkie trzy buraski spały na tapczanie ogon w ogon:-)

20 kwietnia 2011

Miłość wbrew;)

Sisi od kilku dni budzi mnie nieco po wschodzie słońca. Ledwie przytomna wchodzę do przedpokoju martwiąc się co się dzieje z kotami, skoro budzą. Oczywiście na moje pojawienie się Sisulka reaguje radosnym podskokiem, kwikiem i ucieczką. Powinnam ją gonić, ale jakoś przed szóstą rano nie mam sił. Ani energii też nie mam.

Z. ma inny kłopot. Gdy kładzie się spać bardzo późno w nocy koty natychmiast odczuwają potrzebę skorzystania z kuwety. Wszystkie cztery. Wszystkie potrzeby. Oczywiście jest zachowana hierarchia stada - zaczyna jedna, a po skorzystaniu z kuwety sprząta. Sprząta tak długo, aż Z. wstanie i pomoże. Z. wraca do łóżka i za chwilę z łazienki dobiega kolejne sprzątanie. Później jeszcze jedne i jeszcze, a później kolejka zaczyna się na nowo...

Nie zrozumcie nas źle. My naprawdę kochamy nasz Kociaste i nie wyobrażamy sobie życia bez nich:-)

14 kwietnia 2011

Słowotok

Duszka bacznie obserwuje relacje między rezydentkami i nami. Dwa dni temu pacnęła Gusię, która swoim zwyczajem wskoczyła gwałtownie na moje kolana. Duszka, śpiąca na oparciu wersalki, zaprotestowała przeciw takim praktykom. Odczekała jednak aż Gusia zaśnie i powolutku zaczęła się do niej przybliżać obwąchując. Gusia zaprotestowała przeciwko wąchaniu. No i na łapoczyny (jedyne do tej pory) jest remis.

Z Nusią codziennie gramy piłeczką kauczukową (zgubiłyśmy gumkę od weków ;-( ), a Duszka ostrożnie się nam przygląda. Po kilku dniach spędzonych na obserwacjach postanowiła włączyć się do zabawy Przebiegła kilka razy, gdy piłka się toczyła, ale jakoś niewiele to jej bieganie miało wspólnego z torem piłki. Po czym zrobiła coś, co rozczuliło mnie niemalże do łez. Weszła - sama, pierwszy raz - do tunelu i usiadła w nim podobnie jak siada w nim Nusia. Tylko nie wiedziała, co się robi dalej;-) Ale za to już ze dwa, trzy razy przegalopowały z Nusią po mieszkaniu:-) Nusia ma tendencję to tego, żeby w kulminacji kociego szaleństwa zaczepiać Duszkę, ale z racji różnic w rozmiarach Duszka chyba nie do końca pojmuje intencje Nusiątka i odsuwa się sycząc.

Duszka większość dnia spędza na oparciu wersalki, niedaleko mnie. Gdy wychodzę z pokoju od razu biegnie za mną. Gdy robię cokolwiek w kuchni siedzi obok moich nóg i zadziera główkę walcząc z sennością. Posadzona na ramieniu przygląda się bacznie temu, co robię. Zauważyłam też, że bardzo lubi, gdy przełożę ją przez ramię i przytulę do niej ucho, a wolną ręką głaszczę. Burczy wtedy z całych sił i rozcapierza łapki, co 
nazywamy płetwaleniem;)


Sisulka co najmniej raz dziennie przychodzi do mnie, układa się na nos w nos i zamyka oczy czekając na głaski. Gdy spełniam kocie oczekiwania rozpoczyna się koncert na gardłowe burczenie, w którym równie 
ważnym jak dźwięki elementem jest okazywanie uczuć, czyli lizanie mnie po nosie.

Nusia uwielbia spać na jednym z foteli. Wczoraj usiadłam na nim i zajęłam się pisaniem. Nuśka wskoczyła na stolik i usiadła znacząco spoglądając mi prosto w oczy. Udałam, że nie wiem o co chodzi, więc Nusia westchnęła ciężko nad moją niedomyślnością, ułożyła się na stoliku i wlepiła we mnie spojrzenie. Wkrótce ślepka się zamknęły, a ja postanowiłam zrobić eksperyment; wyszłam do kuchni ciekawa, czy Nusia wykorzysta okazję i zajmie moje miejsce. Zgadujecie? Oczywiście, że zajęła. Łypnęła na mnie śmiejącą się i 
ułożyła, by wygodnie zapaść w kilkugodzinny sen.

Gusia każdego popołudnia wchodzi do pokoju, w którym jestem, siada niedaleko i patrzy. Czeka aż przybiorę właściwą pozycję i ją zawołam, a wówczas ona układa się na moich nogach i zasypia. Wczoraj też tak było i gdy podczas zapraszania Gusię spojrzałam przypadkowo na Duszkę parsknęłam śmiechem. Dusia miała na twarzy wyraz całkowitego niezrozumienia. Jak to? Dlaczego ja wołam innego niż ona kota? I dlaczego tak pieszczotliwie? Na moje oświadczenie, że musi się dzielić zwinęła się w kłębek tuż obok mojej nogi, a gdy tylko Gusia zrezygnowała z leżenia na mnie, zajęła jej miejsce. Szybko się uczy, prawda?

11 kwietnia 2011

Zamilkliśmy

Bośmy chorzy. Większość dnia upływa nam pod kołdrą/kocem w przemiłym towarzystwie kocim i mało miłych chusteczek higienicznych. Koty szczęśliwe, bo przytulamy się często i z całych sił, a one wykorzystują naszą niemoc do udeptywania, wpychania się pod kołdrę, moszczenia na tych kawałkach naszych ciał, na których leżeć lubią najbardziej. Dużo pijemy, mało jemy (koty też), mnóstwo śpimy. Raj to byłby, gdyby nie ten paskudny katar;)

Pozdrawiamy na cztery ręce i szesnaście łapek. 

2 kwietnia 2011

O koci brzuch tu chodzi...

Wczoraj, zgodnie z przewidywaniami doktora, rany Duszki weszły w etap gojenia się i co za tym idzie - swędzenia. Nagle kotka zaczęła się myć, coraz bliżej sięgając językiem szwów. Doszliśmy do wniosku, że najbezpieczniej będzie założyć Dusi kaftanik. Najbezpieczniej dla kociego brzucha, ale zdecydowanie nie dla naszych rąk. Podczas pakowania kota w zabezpieczający kaftanik zostaliśmy pogryzieni i podrapani. Ale nie to było najgorsze  - najgorszy był koci krzyk. Duszka krzyczała tak rozpaczliwie, że aż wszystkie rezydentki się zbiegły na ratunek. Nie znoszę sytuacji, w których czuję, że zawiodłam kocie zaufanie.

Teraz Duszka zmęczona walką z kaftanikiem ułożyła się do snu, a nam się serca radują na widok miejsca, które wybrała:


1 kwietnia 2011

Rozczula mnie, gdy...

... Nusia, która mleka nie pija pojawia się przy mnie natychmiast po tym, jak byle jakie płatki zaleję mlekiem i domaga się łapczywie swojej porcji,

... Gusia mając chęć, by wskoczyć na moje kolana krąży wokół czekając aż ją kilka razy zaproszę, a ona będzie mogła na moje zaproszenie odpowiedzieć udając, że robi to z łaski oraz li i jedynie dla mojej przyjemności,

... Sisi wskakuje mi na brzuch nie czekając na zaproszenie i ugniata mnie sobie tak, żeby było jej wygodnie leżeć robiąc przy tym maślane ślepka,

... Duszka burczy na mnie gniewnie w chwili, w której ją podnoszę i głaszczę, choć wystarczy, że zacznę głaskać ją po łepetynce a owo burczenie gniewne zamiera.

Wiele rzeczy mnie w kotach rozczula. A Was co szczególnie chwyta za serce w kocim zachowaniu?