28 września 2009

Tesco wspiera schroniska

Na stronie Tesco, o TU, można oddać głos na wybrane przez siebie schronisko:) Autorytatywnie stwierdzam, że jedynym słusznym wyborem jest schronisko w Katowicach;), choć oczywiście nie ograniczam czytelnikom Kocio-kwiku wolności wyboru;)

Oddajcie proszę głos:) 

P.S. Tylko do 7 października!

P.S.2. Jeden adres e-mailowy = jeden głos

27 września 2009

Byłam poza domem

Spędziłam poza domem sześć nocy i dni. Koty - co wiem z relacji Z. - zadziwnione były moją długą nieobecnością. A gdy wczoraj wróciłam Nusia i Sisi prześcigały się w tym, która bardziej mnie przywita i przytuli, a Gusia - jak to Gusia - przywitała się, ale z urazą, bo kto to słyszał swoje Ko-córki zostawiać?

Sisi spała na moich nogach aż do rana. Rano zeszła i położyła się nad moją głową, a na nogach ułożyła mi się Nusia:) Gusia pozwoliła się wziąć na ręce, położyć na plecach i głaskać po łepetynce.

Nusia ma trądzik i "płaczące" oczki, Sisulkowi zrobił się kołtunek na plecach, a Gusia placze, żeby się z nią bawić.

Ech, dobrze jest wrócić do domu...

18 września 2009

Kociątki...

szaleją- a najbardziej chyba Sisi. Przez czas choroby Nusi i czas mniejszej aktywności Małego Misia, Sisuleńka przypomniała sobie dziecięce aktywności i biega pokrzykując radośnie z zaproszeniem do zabawy w dzien i w nocy. O, teraz też;)

Poza tym Z. wyjął już koc, w który się można zapatulać wieczorami. Teoretycznie rzecz jasna, bo koc został powitany z duża radością przez Kociaste, które namiętnie go okupują, na zmiany;)

Jednym słowem - wszystkie trzy grają w pingponga i wszystkie trzy sypiają na jesiennym kocu. Oczywiście - przychodzą też po swoje porcje głasków i migdalenia;)

13 września 2009

Sisi w dzieciństwie

Z. wyszperał gdzieś fotki z początków naszego wspólnego z Sisuleńką życia:)

Sisi bardzo interesowała się szachami:)

Prawda, że owieczka ma uśmiech prawie identyczny z uśmiechem Sisi?;)

Na lewo od talerzyka jest Sisi, na prawo Lulu:)

10 września 2009

Nusia znów chora

Od wczoraj chodzi jakby ponosząc grzbiet do przeciągnięcia się w "koci grzbiet" i jakoś tak, jak na palcach. I na dodatek chodzi niechętnie... Z łóżka na podłogę, z podłogi na wersalkę i tyle... Nie pobudza jej do biegu ani suche jedzenie, ani dźwięk otwieranej puszki. Nie je, nie pije, nie korzysta z kuwety.

Za chwilę jedziemy do weta.

P.S. W takie dni nie lubię mieszkać na prowincji i mieć do dobrego lekarza 40 km.

Gusia


Gusia zdecydowanie polubiła tunel. Polubiła go tak bardzo, że teraz rzadko przychodzi na moje kolana - woli poleżeć w szeleszczącym pomarańczowo-amarantowym. Za to wczoraj wieczorem weszła na łóżko - fakt, że delikatnie, powolutku, ale przeszła przez jego większą część i z godnością z niego zeszła. A gdy próbowałam ją złapać do przytulenia, podskoczyła do góry jak źrebiątko i uciekła;)

Guziolek jest kotkiem, który ma potrzebę mieć coś w misce. To coś powinno być suche i znajdować się w misce w liczbie większej niż 7-8 kulek. Bo, gdy kulek jest za mało lub z zgrozo wcale ich nie ma, Gusia przychodzi do pokoju, siada i na nas patrzy. Gdy patrzenie nie odnosi oczekiwanego skutku, Gusia ociera się o nogi. Gdy i to nie działa - Gusia - uwaga, uwaga! - zaczyna miauczeć. Z początku cichutko, dość nieśmiało, ale później coraz głośniej, choć krótko. Intensywny, zrozpaczony odgłos wydawany przez Guziątko podrywa nas na nogi; wszak nie można tak maltretować swojego kota. (Bywalcy bloga wiedzą, że maltretacja kota polega na tym, że kot jest trzymany brzuchem do góry, a człowiek się do brzucha przytula myziając kota pod brodą).

____________________________________________________________________

P.S. Minął rok od chwili, kiedy Jaśminka z katowickiego schroniska znalazła dom. Nusia jest z nami od 11 czerwca 2008, a Gusia od 22 lutego 2008. To już (i tylko) trzy koty. W tej chwili w schronisku na dom czeka około 75 kotów. Może ktoś jeszcze zmieni kocie życie i uszczęśliwi siebie?

6 września 2009

Zwyczaje Sisi

Sisuleńka polubiła moszczenie się na półce pomiędzy puszką z przydasiami, kalendarzem i notesami. Wskakuje, rozpłaszcza się (wysokość półki to ok. 15-17 cm), obraca i leżąc dumnie spogląda. To w jaki sposób się rozpłaszcza i obraca pozostaje dla nas tajemnicą;)


Od długiego już czas Sisi kultywuje zwyczaj nocnych odwiedzin z naszym łóżku. Po odczekaniu 2-5 minut po tym, jak położy się Z., Sisi wchodzi na łóżko od strony nóg, wędruje po Z. , staje na jego klatce piersiowej, zaczyna burczeć i czeka na głaskanie. Gdy Z. zdąży zasnąc przed jej nadejściem, trąca go głową lub liże po twarzy. Wygłaskana idzie na koc ułożony nad naszymi głowami, ugniata go, burczy, nadstawia grzbiet pod moją dłoń i albo układa się tam do spania, albo przechodząc przez moją poduszkę opuszcza nas wybierając jako miejsce do spokojnego snu własny koszyk.

I trzeci - bodajże najpocieszniejszy - zwyczaj. Sisulek wbiega do pokoju kwicząc zaczepliwie i unosząc ogon ku zachęcie do zabawy. Trzeba wówczas wstać, zawołać enegricznie "dawać tego kota!", markować łapanie kota podczas, gdy kot biegnie slalomem przez przedpokój, sypialnię, pokój i wbiega do łazienki zerkając wciąż przez ramię. Gdy Sisi już wbiegnie pod wannę trzeba się pokręcić przez chwilę w łazience, by dać jej czas na następny ruch, kóry wygląda tak: ja wychodzę z łazienki, a ona atakuje mnie spod wanny, układając się na worku ze żwirkiem ustawionym pod wanną właśnie. Jestem zaczepiana, podgryzana, a gdy wyciągam do kota dłoń, kot się chowa. I za chwilę znów atakuje;)

4 września 2009

Już bez gorączki

Dzisiejsza wizyta u weterynarza przyniosła nieco uspokojenia. Po pierwsze Nusia nie ma już gorączki - termometr wskazał 38,5 st.C. Po drugie - jest lepiej z pracą jelit. Kocinka dostała znów zastrzyki i jeszcze jedną dawkę antybiotyku na jutro (to bardziej dla kontynuacji leczenia).

I co ważne - weterynarz obciął Nusiowe pazurki;)

Aaaa, zapomniałabym - Nusia waży 4,5 kg:)

Chora Nusia

Nusia przedwczoraj rano - jak zwykle - pobiegła do kuchni na mój widok. Mruczała i burczała domagając się jedzenia. Popołudniu zauważyliśmy, że robi się jakaś ospała, przestała się bawić. W nocy i wzoraj rano była bardzo rozpalona. Jako, że podejrzewaliśmy kłopoty żołądkowo-jelitowe za radą M. podaliśmy parafinę. Gorączka spadła, ale mimo tego, w kuwecie nie było widać efektów.

Popołudniu pojechaliśmy do weterynarza, który Ko-córkę osłuchał, zbadał (miała 40,9 st. gorączki) i stwierdził, że to najprawdopodobniej wirusowe zapalenie dróg oddechowych. Nusinka dostała zastrzyk przeciwbólowo-przeciwgorączkowy i antybiotyk w zastrzyku. Wieczorem już grała w ping-ponga i chowała się w tunelu. W nocy spała na nas, a teraz chodzi i mnie zaczepia;) Dziś jedziemy na wizytę kontrolną i po resztę antybiotyku - lekarz wspominał, że jesli będzie się czuła lepiej dostaniemy syrop.

Chyba najbardziej baliśmy sie tego, ze Nusia nie sika. Ale skoro nie jadła i nie piła? Na szczęście te obawy możemy już odrzucić.

P.S. Wet powiedział, że chrypka Sisi mogła być też spowodowana tym wirusem. A my nie zauważyliśmy nic niepokojącego:(