Spędziłam poza domem sześć nocy i dni. Koty - co wiem z relacji Z. - zadziwnione były moją długą nieobecnością. A gdy wczoraj wróciłam Nusia i Sisi prześcigały się w tym, która bardziej mnie przywita i przytuli, a Gusia - jak to Gusia - przywitała się, ale z urazą, bo kto to słyszał swoje Ko-córki zostawiać?
Sisi spała na moich nogach aż do rana. Rano zeszła i położyła się nad moją głową, a na nogach ułożyła mi się Nusia:) Gusia pozwoliła się wziąć na ręce, położyć na plecach i głaskać po łepetynce.
Nusia ma trądzik i "płaczące" oczki, Sisulkowi zrobił się kołtunek na plecach, a Gusia placze, żeby się z nią bawić.
Ech, dobrze jest wrócić do domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz