17 sierpnia 2012

Cieszy mnie nadchodzący weekend


Obecność Wojtka w naszym domu elektryzuje pozostałe kotki. Energiczny kociak potrzebuje zabawy, więc gania za starszymi koleżankami, a te - odpędzając się od natręta groźnymi pomrukami - uciekają przed nim lub zniecierpliwione odwracają się i z gonionych stają się goniącymi. Oczywiście, najwięcej cierpliwości ma do nastolatka Nusia, która myje go, daje się gryźć w ucho i pozwala mu na wiele więcej szaleństwa niż pozostałe kotki. Duszka na Wojtka krzyczy, Sisi najszybciej odpłaca się goniącemu, a Gusia próbuje go przestraszyć. Zmęczone jego aktywnością zasypiają, synchronicznie, w koszykach.



Ale Wojtek się zmienia. Dorasta. Zdarza mu się już położyć na kołdrze, tuż obok nas i spać. Daje się wziąć na ręce i pogłaskać. Jest ciekawy, odkrywa nowe miejsca, poluje na balkonie na liście przynoszone przez wiatr i szuka dla nich skrytek w mieszkaniu. Ma chęć próbować wszystkiego z naszych talerzy, zagląda do kubków, pieca, lodówki. Odkrył również przyjemność spania w koszyku.



Weekendowa obecność w domu, z kotami pokazuje jak obecność kotów wycisza i uspokaja. Sisi, która  dopomina się uwagi tak długo, aż odłożę wszystko, przytulę ją i zacznę do niej mówić. Gusia nad ranem układająca się na mojej ręce, burcząca i liżąca mnie po powiece, by tylko poprosić o głaski. Duszka, która mimo, że jest nieco zrażona zabiegami leczniczymi wokół niej, z przyjemnością poddaje się dotykowi i asystuje w kuchni, nawet podczas krojenia cebuli. Nusia z westchnieniem układa się nocą na moich nogach, koniecznie chce spróbować sałatki z pomidorów i z przedziwnym zacięciem znajduje sobie miejsce do popołudniowej drzemki na czytanej przeze mnie książce.

16 sierpnia 2012

Paszczęka Duszki

Zauważyliśmy, że Duszka je z trudem i mniej chętniej niż dotychczas. Zerknięcie w kocią paszczękę przekonało nas, by zarezerwować termin wizyty u Doktora.

W sobotę Duszka niechętnie zajęła miejsce w transporterze, niechętnie zajęła miejsce na stole w gabinecie lekarskim i swoje zniecierpliwienie okazała studentce ostatniego roku weterynarii odbywającej praktykę w naszym ulubionym gabinecie. Za chwilę jednak kotka dała się obejrzeć Doktorowi i później już, niejako z rozpędu, poddawała się głaskom studentki.

Okazało się, że Duszka ma zapalenie dziąseł. Dostała antybiotyk i leki przeciwzapalne w zastrzyku, tabletki do domu i maść do smarowania. 

Tabletki Duszka połyka, choć nie czyni tego z entuzjazmem. Natomiast smarowanie dziąseł irytuje ją niepomiernie i za każdym razem wyraźnie pokazuje mi swoje niezadowolenie z faktu, że została zmuszona do jakiegoś smarowidła. Za sugestią Doktora tą samą maścią smarujemy także dziąsła Nusi i o ile Duszka jest wzorem irytacji, to Nusia doskonale oddaje coś, co określić można mianem Furii.

W piątek jedziemy na kontrolę. Mamy nadzieję, że będzie poprawa, bo z naszych obserwacji wynika, że Duszce je się już znacznie lepiej niż przed przyjmowaniem lekarstw.

15 sierpnia 2012

Program partnerski, czyli nie jest tak pięknie jakby mogło być...

Dawno, dawno temu obiecałam notatkę o zooplusie i programie partnerskim. Czekałam na odpowiedz ze sklepu, ale skoro się nie doczekałam, to realizuję swoją obietnicę bez opinii "drugiej" strony.

Dziękowałam Wam jakiś czas temu za robienie zakupów w zooplusie za pośrednictwem reklamy sklepu zamieszczonej na kociokwiku. Uczestnicząc w programie partnerskim otrzymuję - w zamian za wspomnianą reklamę - procent od Waszych zakupów.

Miłym, jak się domyślacie, był zatem list z zooplusa, że oto uczestnicząc w programie nazbierałam 105 zł prowizji, która to suma została przelana na moje konto. Dostałam ów list w pewien czwartek, a przelewu dokonano w środę. Minął czwartek, piątek, weekend i poniedziałek, a pani w infolinii sklepu powiedziała, że ona co prawda nic nie wie o zasadach programu partnerskiego, ale od nich pieniądze idą zawsze długo. Idą... Doszły w czwartek. 

Jakież było moje zdumienie, gdy na koncie znalazłam przelew od zooplusa na kwotę 60 zł z dopiskiem "Prowizja BRE - 45 zł". Przeczytałam ponownie regulamin programu partnerskiego i NIE ZNALAZŁAM żadnej informacji nt. tego, że prowizją za przelew bankowy z konta zagranicznego obciążony jest partner sklepu, a nie sklep. Napisałam w ów rzeczony czwartek list do zooplusa. Dziś mijają dwa tygodnie od chwili, w której wysłałam list.

Jest mi przykro. I nie chodzi tu o 45 zł (za które mogłabym np. kupić żwirek), ale o to, że zostałam, a wraz ze mną i Wy, wykiwana. Przystępując do programu partnerskiego zooplusa nie otrzymałam pełnych danych nt. funkcjonowania tego programu, a co gorsza - gdy już okazało się, że jest jak jest - nie odpowiedziano na mój list mimo, iż na stronie wciąż widnieje informacja, że "z reguły zapytania opracowywane są w 24 godziny".

Na razie reklama zostaje. To, czy będziecie za jej pośrednictwem kupować, zależy od Was.

5 sierpnia 2012

Kudłate szczęścia

Koty mają ustalony porządek dnia i mało co, jest w stanie je z niego wybić. Troszkę inny jest układ godzinowy weekendu, ale o tym za chwilę. W zwykły, roboczy dzień pobudka przypada gdzieś na 5 rano. Jestem wówczas budzona i proszona o jedzenie. Gdy ja wstaję, godzinę później, koty najczęściej leniwie snują się po domu, popatrują na mnie podczas mycia się i tylko Gusia prosi, by ja wypuścić na balkon. Gdy wychodzę z domu koty zasypiają mniej więcej do 10:00, kiedy to Duszka dostaje zastrzyk. Kolejne ożywienie kociuszków następuje koło 13-14, czyli w porze na obiad. A następne - gdy wracam koło piątej do domu. Z powodu ciepła koty przestały z nami spać. Wybierają podłogę, porzucając także wygodne koszyki. Na poniższych zdjęciach widać śpiące i leżące, a przyłapane w najróżniejszych miejscach.








Gusia powróciła do  świętowania weekendu. Wczoraj, podczas maratonu filmowego jaki sobie urządziliśmy nie schodziła z moich kolan, a dziś, koło 5 rano, postanowiła nas odwiedzić i podomagać się czułości. Burczała, lizała mnie po twarzy (a to się zdarza bardzo, bardzo rzadko), układała się to na mnie, to na Z. i ogólnie ujmując - migdaliła się intensywnie.

Obecność Wojtka ma dobroczynny wpływ na starsze kotki. Mały gania je, zaczepia, a one - z dużą urazą i oburzeniem, uciekają przed nim lub gonią go, by mu zademonstrować swoją przewagę. On sobie nic z tego nie robi, bo wie, że nie zrobią mu krzywdy, a poza tym - Nusia pozwala mu na wszelkie pozorowane walki, szaleństwa i czułości.

Codziennie odczuwam dobroczynny wpływ kotów na samopoczucie, na motywację. Kociaste uświadamiają co jest w życiu ważne, układają plan dnia wg tego, co jest dobre - dla nich i dla nasi sprawiają, że nie wyobrażamy sobie domu bez nich. też tak macie?

P.S. Może ktoś, kto jest najlepszym domem na świecie, chciałby dokocić się przyjmując Wojtusia do rodziny?

P.S. Z zooplusem nie jest tak fajnie jak pisałam ostatnio, ale całość opiszę, gdy dostane odpowiedź ze sklepu.