28 marca 2013

Różne i na Święta

W ostatnim czasie, z powodu przysposobienia do rodziny Ayki oraz z racji nowych obowiązków służbowych, zaczęłam zaglądać na strony/fora organizacji zajmujących się niesieniem pomocy psom. Dotychczas tkwiłam bardziej w kotach i choć już wówczas czułam niejednokrotnie przygnębienie spowodowane liczebnością kotów pozbawionych domu, kotów nieszczęśliwych, chorych i opuszczonych, teraz - gdy widzę, jak wiele jest stowarzyszeń "psich", jak wiele psów cierpiących z powodu braku swojego człowieka - czuję przerażenie i z wolna narastający gniew. Chciałabym wykrzyczeć ów gniew, złość na to, że istnieją pseudohodowle, że ludzie traktują zwierzęta jak przedmioty, że zwierzęta są wyrzucane na śmieci, porzucane w lesie i wyrzucane z samochodów, że przypięte do łańcuchów psy umierają z pragnienia, zimna, przegrzania, głodu, a koty w zamurowanych naprędce piwnicach.
Czuję się bezsilna.

*   *   *

W minioną niedzielę, 24 marca, Ayka umarła. Uciekła, wpadła pod samochód i mimo reanimacji zmarła. Jest nam wszystkim niewyobrażalnie smutno...



*   *   *

Życzymy Wam spokojnych, radosnych, rodzinnych i serdecznych Świąt Wielkiej Nocy. Aby świąteczne dni były czasem na refleksję, poukładanie sobie różnych spraw w sercach i głowach, aby czas spędzony razem z bliskimi zaowocował tym, co dla Was istotne.

Nie mam jeszcze zdjęcia tematycznie świątecznego, więc zostawiam Was z kotami zmęczonymi zmianą firanek.

15 marca 2013

Znalezione w aparacie

Czas jakiś temu (latem, jak się okazało po spenetrowaniu karty pamięci) nasz aparat odmówił posłuszeństwa. Zaciął się, nie chciał współdziałać i w ogóle się obraził. Jakoś miesiąc temu spróbowałam go włączyć i... Udało się. Zadziałał i działa szczęśliwie. Czyszcząc go przed jutrzejszym wyjazdem znalazłam kilka zdjęć, które chcę zapamiętać na blogu.











P.S. Właśnie zauważyłam, że na zdjęciach brakuje Gusi; uzupełnimy.

8 marca 2013

8 marca


8 marca 2011 roku trafiła do naszego domu Rodosia. Zestresowana, zlękniona, a przez to agresywna. Oswajaliśmy ją jak się dało, wysterylizowaliśmy, a gdy już wszystko układało się tak, by rozpocząć poszukiwania domu stałego dla Duszki kotka zachorowała, a wizyta u doktora dała diagnozę -  cukrzyca.


Dla nas to czas pełen nerwów, strachu i obaw o to, czy damy radę zapewnić koteczce dobre życie z chorobą. Dwa zastrzyki dziennie, wykluczenie z diety pewnych rzeczy i dokładna obserwacja zachowań Duszki. Udało się ustabilizować poziom cukru we krwi i tak sobie spokojnie żyjemy.


Wiek Duszki oceniono na 8 lat, czyli teraz miałaby około 10. Nie wiemy ile w tym prawdy, nie wiemy, czy jej spokój i odrębność wynikają z osobowości, doświadczeń życiowych, czy wieku. Wiemy jednak, że gdy czegoś chce jest gotowa mocno się o to upominać, umie pokazać zaczepiającemu ją Wojtkowi, że sobie owych zaczepek nie życzy i wyraźnie daje do zrozumienia czego oczekuje od życia - spokoju i dobrego jedzenia.

Świętujemy dziś, dwa lata wspólnie spędzone, z nadzieją na długie i zdrowe życie Duszki. Najcichszej z naszych kotek, ale z upodobaniem nam towarzyszącej.