30 stycznia 2011

Kilka dni

Wyjechałam na kilka dni, a podczas mojej nieobecności:
- Pirania pokochała Z. i zaprzyjaźniła się z nim wielce,
- Gusia i Sisi noce spędzały w naszym łóżku śpiąc ogon w ogon, 
- Nusia zaprzyjaźniła się z Piranią i urządzały kilka razy dziennie radosne galopady.

Dziś Pirania wróciła do swojego domu. Wyjazd Pirci Nuśka przespała i później szukała jej mocno zdziwiona. Dziwnie pusto jest bez tego czarniutkiego kociaka.

Pirania uznała, że najlepiej śpi się w koszyczku pod zlewem:
A pazurki można ostrzyć na talerzu z czegoś naturalnego:
 A tak wygląda Lulu pijąca wodę z poidełka:

24 stycznia 2011

Fotograficznie













Entuzjastyczna pobudka

Nie wiem skąd Pirania wie, że skończył się weekend, ale wie. Dużo przed szóstą rano zaczęła wykazywać oznaki swojego zaniepokojenia tym, że jeszcze śpimy. Biegała po nas, parapecie, całym mieszkaniu z entuzjastycznymi okrzykami  "Wstawajcie! Pora wstać! No, pobawcie się ze mną! Przecież już zaczął się dzień! Pomogę Wam się ubrać i zawiązać sznurowadła! Wstawajcie, wstawajcie!". Jej wołanie z minuty na minutę stawało się bardziej zdumione. Bo jakże to - ona woła, a nikt nie reaguje? A jeśli już można dostrzec jakąś reakcję to raczej jest to niezadowolenie z owych okrzyków? Ja próbowałam przytulić wyrywającego się kota i pospać choć jeszcze trochę, Z. nic nie usiłował, bo nie słyszał (szczęściarz!), Gusia gniewnie poburkiwała z koszyka, Sisi nawet nie otworzyła oczu. Nusia oczy co prawda otworzyła, ale spojrzenie miała miażdżące. I gdzież tu miejsce na entuzjazm małego kota?

22 stycznia 2011

Dominujący dźwięk

Od wczoraj jest u nas Pirania na zimowisku. I od wczoraj dominującym dźwiękiem w naszym domu jest syk. Początkowo Sisi zareagowała najlepiej. Obwąchała podstawioną pod nos Pircię i z godnością się oddaliła. Gusia, gdyby tylko mogła postukałaby się w czoło na znak targających nią wątpliwości co do naszego rozumu, a że nie mogła, to urażona naszym postępowaniem wdrapała się na bocianie gniazdo nasyczawszy wcześniej na  Piranię i zasnęła. Nusia poczuła się zaniepokojona najsilniej. Burczała, syczała, stroszyła się krzycząc zarówno na Pircię, jak i na nas i pozostałe koty. Inga wyrażała li i jedynie zainteresowanie, choć do rana jej przeszło i zaczęła naśladować zachowania Ko-córek - też burczy i syczy niepomna tego, że zajęła Pirciowy koszyk na całą noc.

Pirania nie pozostaje dłużna. Syczy na starsze koteczki, ale i też nie przyjmuje się tym, że one wykazują dezaprobatę. W kuwecie była dwukrotnie, do kuchni zagląda chętnie, wynalazła skrytkę w drapakowym pudle, z której chętnie korzysta i gania radośnie chowając się za fałdy wcześniej zwiniętego chodnika w przedpokoju. 

Ech, ten czas zanim się w stadzie ustali hierarchia jest chyba najtrudniejszy dla ludzi.

P.S. Zdjęcia średnio dobrej jakości, gdyż nie mam doświadczenia w robieniu zdjęć czarnym kotom;)

17 stycznia 2011

Bluza

Z. miał bluzę. Ciepłą, grubą, niemalże kurtkę. Któregoś dnia odłożył ją na fotel nie zdając sobie sprawy z poważnych konsekwencji swojego, przyznajmy, dość zwyczajnego czynu. Natychmiast na bluzie pojawił się kot. Po kilku dniach bluza została wypróbowana przez kolejnego kota i tak się jakoś porobiło, że bluza jest zdecydowanie własnością Ko-córek, które bluzę zaanektowały, śpią na niej dzieląc się czasem snu mniej lub bardziej sprawiedliwie. Z. kupił drugą bluzę. Ma ją tydzień. Stara się nie kłaść jej na fotelu, żeby Kociaste nie pomyślały, że to dla nich. Dziś Sisi uznała, że bluza leżąca na oparciu wersalki jest szalenie interesująca. Ściągnęła ją sobie i ułożyła się w niej.

Nadeszła pora na kolejne zakupy?

14 stycznia 2011

Gusia jest największą tradycjonalistką jeśli chodzi o jedzenie. Lubi suche, mokre, ale dla kotów. Ludzkie jedzenie jej zazwyczaj nie kusi. Choć ostatnio widziałam jak je jogurt:) Za to Sisi i Nusia.... Ha, te są smakoszkami.

Zrobiłam pastę do chleba (soczewicę, marchew, cebulę ugotować z przyprawami do miękkości, dodać masło, zmiksować i już). Nusia uznała, że jest pyszna.... Gdy tylko zostawiona w miseczce na szafce pasta ostygła Nusia uznała, że skoro tam stoi, to chyba dla kota jest, tak?

Sisi jada ciasto drożdżowe. Ostatnio zasmakowały jej też mufinki na jogurcie (prezent od cioci Z.). Dziś zadziwiła mnie ochotą na chleb. Usiadła przy mnie i czekała na kawałeczek chleba. Taki bez masła, suchy, ale świeżutki, bo sobie pieczony.

P.S. Koty kończą opakowanie josery light i tęsknym wzrokiem zerkają w stronę wielkiego wora z aplawsem;)

11 stycznia 2011

Nusia lubi nowe

Gumka wekowa nadal jest najpopularniejszą wśród Kociastych zabawką. Wczoraj wypróbowałyśmy z Nusią nowego sposobu - zamiast rzucać gumką puszczam ją po podłodze. Nuśka ma ułatwione śledzenie zabawki, a przy tym większą frajdę z łapania. Gdy już się wybawiłyśmy Nusinka zasnęła. Oczywiście ułożyła się tuż obok nowego nabytku odzieżowego.




Oczka nieco ma brudne. Czyścimy je, ale Nusinka gromko protestuje. Wczoraj odbyła się akcja obcinania pazurków, więc już nie chciałam jej prześladować czyszczeniem ślepek;)

P.S. Hela zapytała mnie ostatnio w rozmowie telefonicznej - "Czy Nusia za mną tęskni?".

8 stycznia 2011

Wielkie szczęście

W nocy, gdy już zasnęłam, przyszła do mnie Sisi. Ułożyła się na mnie i spała tak wtulona długi czas. Szczęście tym większe, że Sisi tak nie robi. Po prostu.

Gdy Sisi już poszła jej miejsce zajęła Nusia. Ostatnie noce spędzała trochę z nami, trochę z fotelu wyścielonym puchatą bluzą. Ucieszyłam się, że dziś wybrała łóżko. Nusię układającą się na pościeli poznaję po tym układaniu - zawsze musi się zaprzeć o moją nogę.

Lubię, gdy koty z nami śpią. Czasami bywa ciasno, ale i tak lubię:)

4 stycznia 2011

Szukamy domu dla Ingi

Inga miesiąc temu znalazła dom. Niestety, nie udało się jej nawiązać poprawnych relacji z psem ludzi, którzy ją przygarnęli i wróciła do schroniska. Teraz szuka domu.

Ma około 2,5 roku. Jest wysterylizowana, zaszczepiona, odrobaczona. Na pewno nie może mieszkać z psem. W schronisku nie atakuje innych kotów, więc chyba dopuszcza kocie towarzystwo. 

Jeśli komuś drgnie serce - proszę o kontakt.

3 stycznia 2011

Pierwsze dni nowego roku

W sylwestrową noc zdumiała nas Gusia. Gdy już niebo zaczęły rozświetlać fajerwerki usiadła na parapecie i w milczeniu przyglądała się niecodziennym widokom. Sisi i Nusia nie poczuły się zainteresowane, może tylko nieco energiczniej ruszały uszami podczas drzemki.

Wieczorne wspólne usypianki trwają, choć czasami zmienia się konfiguracja. Dwa wieczory temu Sisi nie uciekła, gdy się obok niej położyłam, a odwróciwszy się na plecy poprosiła o głaskanie brzucha;) Nusia zazwyczaj układa się na mnie, ale są i takie wieczory, że do towarzystwa przychodzi jej Gusia.

Gusia ostatnio dokonała podziału pożywienia. Jak łatwo się domyślić na takie, które jej wysokość jada i na takie, które kole w ząbki. Ma za nic to, że w przypływie szału promocyjnego zakupiliśmy puszki felixa w dużej liczbie. Jeśli nie ma wśród nich puszki z galaretką ona jeść nie będzie. Ale będzie za to przychodzić do człowieka, patrzeć na niego oczkami i  - gdyby był niedomyślny - wspinać się temu człowiekowi po nodze.

Hitem zabawek w ostatnich dniach stała się gumka wekowa. Kociaste mają takich gumek dwie i radośnie się z nimi bawią. Nusia aportuje i gapiowatych ludzi, którzy nie zauważyli, że przyniosła zabawkę podgryza w łydki.

Choinka jeszcze stoi. Jakoś nie mamy serca jej rozebrać. Koty na jej tle tak ładnie się komponują.