








straciła głos. Ostatnio głos utraciła, gdy w naszym domu nastała Nusia. Weterynarz po obejrzeniu kociego gardziołka powiedział, że to może być reakcja na małego kota. Po pewnym czasie głos wrócił.
Zastanawiamy się, czy ponowna utrata głosu związana jest z wizytą Minii w naszym domu. Jak myślicie?
Sisi na regale była tu prezentowana niejednokrotnie, ale cóż skoro jej z tym regałem do twarzy,a i regał wygląda lepiej mając na sobie kota? Zatem kolejna odsłona:
Gusia za to, jakby przeczywająć, że od jutra wracam do pracy chodzi domagając się, bym usiadła, odłożyła książkę, sniadanie, gazetę, nadstawiła kolana i głaskała Kota. Kota Gusię, oczywiście! Tu jednak następuje "poka brzuszek" po której to prezentacji człowiek winien paść na kolana i zanurzyć twarz w ciepłym kocim brzuchu nie przejmując się tym, iż z kociego brzucha dobiegają zawstydzono-gniewne okrzyki - wszak wszyscy wiemy, że to tylko kamuflaż.
Nusia po wizycie Minii jakby spoważniała. Chyba uświadomiła sobie, że już nie jest bardzo Małym Kotem, a przecież takie sobie uświadomienie pociąga za sobą poważne zmiany - trzeba zachowywać się doroślej. I choć wciąż jest chętna do rozgrywania wielominutowych, ostrych gier w ping-ponga, to zdarza jej się leżeć spokojnie, gdy ją przytulę i głaszczę. Brakuje mi tylko, z czasów jej dzieciństwa tego, że mnie iskała (bolało, ale i tak za tym tęsknię), że była bardziej spontaniczna. Cóż - i trzecia kotka nam dorasta i zmienia się z podlotka w Kocicę.
Sisi wciąż nas zadziwia znajdując miejsca, w których jeszcze nie była. Ot, chociażby to miejsce:
Znalazłam zaplątane w aparacie zdjęcie Małego Kota.
Nusia zagląda na półkę, ale nie na tym regale co trzeba, by znaleźc tam Małego Kota.
Z Małego Kota najbardziej cieszyła się Nusia. W piatek rano nieco warczała (a Minia warczała na nią), ale już wieczorem było super - ganiały się, bawiły, grały w piłkę i robiły wszystko, aby Z. - zatroskany o to, co różnica w gabarytach kocich może uczynić złego mniejszemu koty - mógł się położyć wtedy, gdy większość ludzi wstaje;)
Jak się okazało Mały Kot jada i chlebek z masełkiem, i jogurt grecki, i żółtko jajkowe. Nie gardzi także puszeczką dużych kotów;) Gardzi za to suchym.
Dziś Mały Kot wrócił do swojego domu. Nusia śpi już szóstą godzinę;)
Więcej zdjęć jest TU.
Gusia pierwsza nie wytrzymała - podbiegła do gościa, obwąchała burcząc na wszelki wypadek groźnie. Sisi usadowiła się na drapaku, próby zaatakowania własnego ogona ukróciła pacnięciem w łepetynkę Miniową, obwąchała Kociątko i poszła spać do koszyczka gościa. Nusię targa; z początku poczuła się obrażona (wszak zrzuconą ją z piedestału Najmniejszego Kota), ale teraz już chodzi krok w krok za Minią i nawet podjęły próbę ganiania się wokoło stolika.
Pora jednak nadeszła właściwa temu, by koty poszły spać. Wszystkie:)
I to właśnie schody stały sie główną atrakcją pobytu. Choć i inne, nowe dla Kociastych, zakamarki też dostarczały wiele radości:)
Całą drogę - niezbyt daleką - Kotki protestowały. Nusia i Gusia cały czas, a Sisi okazjonalnie, za to najgłośniej i z największą furią w głosie. Remonty na drodze powodujące korki nie sprzyjały nam w podróży. Gdy już wjechaliśmy do naszego miasta, Gusia wpadła niemalże w szał - krążyła wściekła po nas i po aucie, denerwując się tym, że zwolniłam i tym, że wkoło jest mnóstwo ludzi i mnóstwo aut.
Na szczęście jesteśmy już w domu, a że podczas naszej nieobecności nieco sie ochłodziło, to i milej jest w powietrzu:)
P.S. Reszta zdjęć jest TUTAJ.
Wyjeżdżamy na kilka dni w nowe-nie-nowe miejsce. Zabieramy aparat. Spróbujemy powypasać Kociaste. Z. jest ciekawy, czy tam są myszy. I jeśli są, to co nasze koty z nimi zrobią.
Do poczytania:)
Wbrew temu, co widać na zdjęciach drapakiem cieszyła się też i Nusia, i Gusia. Nusia odkryła myszkę i szalała z nią, a Gusia - będąc akuratną kocią dziewczynką - wąchała drapach, wąchała, wąchała, aż Nusia straciła cierpliwość i ją przepędziła. Na co Gusia stwierdziła, że regał też jest fajny;)
P.S. Drapać jeszcze nie drapią, ale może się nauczą?