16 maja 2011

Wróciłam

a koty na początku lekko się boczyły. Oczywiście przy progu powitał mnie komitet powitalny, ale niedługo komitet rozszedł się po kątach, a mnie w zasięgu wzroku nie został żaden kot. Gdy jednak nadszedł wieczór to po pierwsze Sisi już czekała na kołdrze, a po drugie - zaraz po moim pojawieniu się w łóżku pojawiły się tam trzy buraski, by za chwilę Sisi ustąpiła pola, a jej miejsce po niedługim czasie mogła zająć Nusia.

No i spałam tak szczęśliwa, że nie muszę sie rusza, że Nusiątko wybrało na poduszkę moje biodro, a Gusia i Duszka kolana. Było mi ciasno i dobrze:-)

Ech, lubię być w domu:-)

Brak komentarzy: