Nie zaginęłam, nie przepadłam, koty zdrowe i w pełni sił. Wakacjowałam jedynie i to - o zgrozo - bez kociastych, które wraz z Z. zostały na gospodarstwie. Odwiedziłam Ciri, która ma już całkiem siwiutki pyszczek i Kavkę.
Potem powędrowałam hen daleko, by podłapać nieco słońca. Koty są wszędzie, więc i tam, gdzie zabrnęłam:
:-D
Ostatnie zdjęcia to niespodzianka. Niedaleko figury św. Franciszka zauważyłam fontannę i zdumiały mnie uroczo poukładane figurki żółwi. Okazało się, że to nie figurki :-)
Koty podejrzanie łatwo wybaczyły mi moją nieobecność...
7 komentarzy:
Piękne zdjęcia - pozdrawiam :)
Sporo tych kotów wypatrzyłaś ;)) Ja mam to samo na wyjazdach ... ;)
A ta wyspa-fontanna żółwiowa rewelacja ! :-)
Skoro koty były pod dobrą opieką, to dały radę :)
Zdjęcia urocze, mam nadzieję, że wypoczęłaś!
I te żółwie tak po tych skałkach dają radę? Szacuneczek...
Szczególnie podoba mi się 13. zdjęcie: wąska uliczka z kotem urządzającym sobie siestę.
Sporo, bo tak tęskniłam za swoimi, że się tylko rozglądałam:-)
Iw - nowa,
pod najlepszą:-) Bardzo, dziękuję:-)
Ewko,
dają radę - siedziałam przy tej fontannie jak zaczarowana i uważam, że to najpiękniejsze miejsce w całym Śibeniku:-)
Prześlij komentarz