Kiedy 12 lat temu moja siostra z przyszłym mężem spacerowali brzegiem jeziora usłyszeli skowyt. Z jeziora wyłowili worek ze szczeniakami. Tylko jeden z nich przeżył. Piękna, czarna dziewczynka. Miała około trzech miesięcy i wracając ze swojej pierwszej wizyty u lekarza wyglądała tak:
Szczęśliwie uratowana od śmierci dostała imię Ciri i zamieszkała z naszymi Rodzicami. Długo bała się wody, za to uwielbiała jazdę samochodem. Nikt tak jak ona nie cieszył się z naszych odwiedzin. Zabierana na długi spacery domagała się rzucania patyków - goniła za nimi i radośnie uśmiechnięte przynosiła, by rzucić je ponownie. Z miłości do mnie zaakceptowała nasze koty; choć te podwórkowo-działkowe zawsze ganiała. Zawsze prosiła o podzielenie się posiłkiem, chętnie biegała koło Mamy jadącej na rowerze, wieczorami pchała się pod kołdrę.
Gdy miała kilka lat, nagle przekonała się do wody. Zaczęła delikatnie wchodzić do jeziora, by później zacząć się domagać od nas rzucania patyków także do jezior i rzek. Aportowała przepięknie z uśmiechem od czubka uszu po czubek ogona. Gdy odpływałam za daleko od brzegu goniła mnie i szczekała nakazując powrót. Uwielbiała wycieczki do lasu, także te zimą. Zainteresowana wieloma zapachami krążyła wokół nas upewniając się, że jesteśmy i ją widzimy.
Ostatnio spotkałam się z Ciri w lipcu 2012 roku. Miała posiwiałą brodę i była mniej ruchliwa niż ją zapamiętałam z poprzednich spotkań. Mieszkanie daleko od Rodziny, do Rodziców i Zwierzątek ma w sobie tę niewygodną stronę - rzadko się można z nimi spotkać. Za rzadko.
Ciri od kilku miesięcy źle się czuła. Miała kłopoty z oddychaniem, lekarz określił również zaburzenia w pracy serca. Do pewnego czasu traciła przytomność przy zwiększonym wysiłku i nie mogła się położyć.
Wczoraj, 18 kwietnia, o 12:00 Ciri umarła. W pobliskim kościele rozdzwoniły się dzwony nawołując do modlitwy "Anioł Pański".
11 komentarzy:
Bardzo, bardzo serdecznie współczuję Tobie i Twoim Rodzicom. Ściskam Cię. Nie mogę powstrzymać łez.
bardzo przykro...:(
jestesmy swiadomi ze taka kolej rzeczy,ze kiedys wszyscy umrzemy,ale jak umiera stworzenie bliskie naszemu sercu to tak boli...i czemu juz...
Bardzo mi przykro,współczuję:(((
Miała szczęście przeżyć dobre życie. Żegnaj Ciri :(
Piękny pies... Smutno, gdy przyjaciele odchodzą...
Przykro mi. Piękny to był pies... Najważniejsze, że miała dobre życie.
Bardzo współczuję straty ((
Na pewno była szczęśliwa przez te wszystkie lata ...
Bardzo piękna historia życia pięknęgo i mądrego psa.
Z całego serca Wam współczuję, w końcu domowy zwierzak to członek rodziny ...
Dziękuję Wam za słowa wsparcia. To dużo dla nas znaczy...
Bardzo mi przykro :-( Brykaj szczęśliwa Czarnulko po drugiej stronie.
Śliczna sunia. Smutno bardzo żegnać przyjaciela po tylu latach :-(
Prześlij komentarz