6 lutego 2011

Centymetry szczęścia

Zaczaiłam się wczoraj na Nusię gdy Z. przygotowywał kotom jedzenie. Nusia zawsze staje na dwóch łapkach i sięga do kuchennego blatu nie mogąc się doczekać kiedy już dostanie miskę. Gdy tak stoi opiera przednie łapki o blat. Co więcej - mam wrażenie, że nie rozciąga się wówczas na całą długość - no bo skoro sięga, to po co. Blat kuchenny mamy na wysokości 85 cm od podłogi.

Wczoraj spotkało mnie wieczorem wielkie szczęście. Sisi postanowiła ułożyć się na mnie do snu. Zawinęła się w śliczny obwarzanek i zasypiała, gdy nadeszła Nusia. Młodsza kotka ma doskonale opracowaną taktykę zdobywania miejsc już przez kogoś zajętych. Staje tuż obok i pomalutku przysuwa się coraz bliżej upatrzonego punktu. Sisi zrezygnowała i odeszła, a Nuśka z miną wielce zadowoloną zajęła jej miejsce. Podobna technikę Nusinka stosuje przy miskach - zazwyczaj to Gusia się usuwa. O ile jednak w kuchni interweniujemy, to w sypialni jest trudniej - Sisi nie lubi zamieszania i poszłaby także, gdybym odegnała Nusię. Co ciekawe zdarza się im spać razem. Wczoraj najwyraźniej nie było to możliwe.

Wyścieliliśmy ręcznikiem kaloryfer. I Sisuleńka przespała tak wczoraj dłuższy czas:

Zdjęcia Nusi będą. Muszę tylko reanimować aparat.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Śliczne kiciusie :) ja mam dwie szalone kotki.
Bardzo ciekawy blog.
Pozdrawiam!