21 września 2008

Zagwozdka. A nawet i dwie.






Pierwsza zagwozdka związana jest z odwiedzającymi nasze podwórko kotkami. Zauważyłam, że chodzą po całej okolicy, ale najchętniej spędzają czas w miejscu, które widać z naszych okien. Nie jest to ładnie uporządkowane miejsce, co widać na zdjęciach. Kotki są cztery: dwa małe czarnuszki, jeden ciut większy z białymi wstawkami i jeden duży, puchaty, który najwyraźniej ma jakiś kłopot z ową puchatością, bo o ile od strony głowy wygląda ładnie, to jakoś za łopatkami zaczyna wyglądać tak, jakby mu stara sierść miała zejść, ale nie zeszła. Ogon ma jak szczotka do mycia butelek (o ile ktoś jeszcze pamięta jak taka szczotka wygląda).

Przychodzą na podwórko, piją wodę z cynowej wanny i śpią wtulone w siebie (np. dziś od rana) na wiaderku z chwastami i innymi odpadkami. Oczywiście tak robią maluchy. Ten najstarszy chodzi własnymi ścieżkami.

Popytam ludzi, czy one są czyjeś. Ale tak na wszelki wypadek myślę już o jakiejś styropianowej budce dla nich na zimę. Jak się robi takie budki?

Druga zagwozdka związana jest z Nusią. Maleńtas ma ADHD, to jest pewne;) Niestety od jakiegoś czasu upodobała sobie kwiatka, mojego ulubionego i wypieszczonego, do tego, by go napadać i wydłubywać z doniczki ziemię. W ciągu dnia (bo jeszcze pogoda na to pozwala) kwiatek ląduje na parapecie za oknem, ale wkrótce będzie za zimno. Nie chciałabym się rozstawać z tym kwiatem, choć przewiduję, że będzie trzeba. A może jest jakaś metoda na Nusię i jej zapędy?

Gusia i Sisi żyją spokojnie:) Przytulamy się, robimy „dawać tego kota”, a one burczą miłośnie lub gniewnie. Do szaleństw Nusi maja zdrowy dystans – gdy przeszkadza im za bardzo, dostaje w pyszczydło, a one dumnie idą dalej.

Czekam na rady, uwagi i wszelkie wskazówki:)

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Fajne macie widoki za oknem ;)
Kiedyś znalazłam bardzo dokładną instrukcję, jak robi się budkę ze styropianu. Znajduje się ona tutaj:
http://kociadolina.schronisko.net/page22.html
Co do kwiatka, to niestety niewiele mogę doradzić. Sama, nie wiedząc, które kwiatki są trujące, na wszelki wypadek zamknęłam wszystkie w pokoju do którego koty nie mają wstępu. Trochę szkoda, bo w pozostałych pomieszczeniach z leksza łyso bez zieleni.

Brahdelt pisze...

Co do kwiatka, to może jakaś nakładka z okrągłego kawałka drobnej siateczki na wierzch doniczki (zakładana jak taki kołnierz z plastiku zwierzom, żeby się nie lizały po operacji)?
Ja z kolei nie mogę mieć kwiatków na balkonie, jak tylko posadzę coś w donicach to zaraz w nich leży też moja kota... *^v^*

kociokwik pisze...

Mosame,
dzięki za link:)
Brahdelt,
myślałam o czymś takim, tylko nie wiedziałam z czego to zrobić;) Dzięki za podpowiedź:)

PB pisze...

Ten piękny kwiatek to Szeflera. Niestety ja kiedy nasz poprzedni kociak Stefuś obgryzał namiętnie draceny,wywiozłam z domu i zrobiłam prezent bratowej. Franuś nie gustuje w kwiatkach, więc nie mamy tego problemu. Coż mogę radzić, może rzeczywiście taka siateczka na wierzch doniczki.

kociokwik pisze...

Na razie kwiat stanął w kuchni. Liczę na to, że Nusia zapomni, że fajne jest wygrzebywanie ziemi;)