4 marca 2009

Czy Wy wiecie...

jaką cudowne jest posiadanie własnej pingpongowej piłeczki? Można nią grać w hokeja, turlać wokoło wersalki, wrzucić do koszyczka i toczyć boje z koszyczkiem, żeby ją wyciągnąć, można wepchnąć w ciamny zakamarek pod wanną i udawać dzielnego zdobywcę przy jej wyciąganiu, można podskakiwać wyssssoko, gdy piłeczka leci w powietrzu, a także zakopać piłeczke w misce z wodą/jedzeniem lub kuwecie.

I to wszystko za jedyne 1,80 zł (3x 0,60 zł). 

5 komentarzy:

Mrouh pisze...

O, Furia jeszcze nie zakupuje w kuwecie zabawek. Piłeczkę też ma, pomarańczową, ale jest zbyt lotna i często ukrywa się w zakamrkach i kocina o niej zapomina. Najwierniejszym przyjacielem Furii jest królik duracela, którego zaraz na wstępie znajomości rozebrała z koszulki i spodenek, a teraz bawi się golasem:-)

kociokwik pisze...

Mrouh,
u nas przebojem były wieczka od jogurtów;) Od wczoraj są piłeczki;)

Anonimowy pisze...

Znamy, znamy i lubimy bardzo, choć nie zakopujemy - pasjami zapodziewamy :-)
Hersylia

kociokwik pisze...

Hersylio,
zapodziewanie jest prawie tak fajne jak zabawa. A ile radości, gdy się coś znajdzie;)

PB pisze...

Aktualnie ulubioną zabawą Franusia jest obgryzanie kartonowej skrzynki, tak że z dnia na dzień jest niższa. Przy okazji pani może posprzątać podłogę.