Współmieszkanie z kotami zapewnia stały poziom endorofin. Człowiek chodzi po domu uśmiechnięty i co więcej, daje się kotu tresować konstatując, że jego życie bez kotów byłoby smutne i jakieś takie...
Dziś w nocy przekonałam się, czemu w stereotypowych opiniach podejrzewa się koty o bliskie konszachty z wiedźmami. Na wpół obudzona zdumiałam się tym, że nie mogę się ruszyć. Zasnęłam i gdy znów się wydobyłam z głębokich snów nadal nie mogłam się ruszyć. Nieco mnie to zastanowiło, ale gdy skupiłam znalazłam przyczynę - Gusia ułożyła się na moich plecach, na górnej ich części, niemalże na moim karku. Nic zatem dziwnego, że nie mogłam się ruszać, prawda? Dobrze, że nawet przez sen mam świadomość obecności kotów; w innym wypadku byłabym pewna zmory;-)
8 komentarzy:
Zgadzam się, bo sama chodzę cała uchachana od ucha do ucha i również nie raz nachodzą mnie myśli, że życie bez kotów to już nie to samo ;D
Rzeczywiście nic dziwnego, że nie mogłaś się ruszyć;)
ja będąc w ciąży cierpiałam na nocny paraliż nóg. Pączek uparcie lokował się w zgięciu pod kolanami :)))
Cała prawda w tym co piszesz ;)))
W końcu wszystkie jesteśmy czarownicami, dlatego mamy koty :)
Pełnia szczęścia,tylko pozazdrościć,filmik ekstra!
Agnieszko,
:-)
Zakurzona,
widocznie wyciągał z Ciebie dzienne bóle nóg;-)))
Amyszko,
:-)
Barbarko,
prawda:-)
:-D
Bardzo piękny pokaz slajdów :)...
A ja bym taką "zmorę" chciała - moje kociambry kładą się częściej w nogach...
Abigail,
dwie noce temu Gusia przespała na Z. poduszce, tuż obok mojej głowy. Lekko się zdumiałam widząc wpatrzone we mnie w środku nocy olbrzymie okrągłe oczy;-)
Prześlij komentarz