obcinając mu pazurki. Dotychczas swobodnie wspinał się po rozmaitych powierzchniach do wspinania (lub takich, które tylko Wojtka zdaniem były powierzchniami do wspinania, czyli naszych nogach, plecach, rękach), nasze ręce coraz bardziej przypominały ręce człowieka walczącego z agrestem, aż uznałam, że dość. Dopadłam wierzgającego Wojtka i przy jego dezaprobacie skróciłam pazurki. A później - jeszcze bezczelnie śmiałam się z tego, że kot miał kłopot z wejściem na fotel.
Nie poczuwam sie jednak wcale, a wcale do zepsucia kociego głosu. Zamiast głosnego "pi... pi...", które wydobywało się w gardła Wojtka jeszcze wczoraj rano, dzis już tylko słychać skrzypienie, zadziwiająco przypominające skrzypienie starej szafy. Czy ktoś ma pomysł jak zaradzić owemu chrypieniu?
I jeszcze jedno pytanie, którego być może powinnam była wstydzić się zadać z racji doświadczenia. Po jakim czasie po pierwszym odrobaczaniu należy przeprowadzić ponowne? Zapomniałam zapytać Doktora.
10 komentarzy:
Może zachrypł od tych protestów przy obcinaniu?
Mój weterynarz zaleca odrobaczanie raz na pół roku lub raz na rok.
Po dwóch tygodniach jest druga dawka... ;). (zgodnie z cyklem rozwoju nicieni). Biedny bez pazurków. Musi się od nowa uczyć przemieszczania wzwyż...
a może nie chrypka, tylko mutacja? ;) i niedługo zamiast 'pii pii' usłyszysz głośne 'miiaaaauuu'!?!?
No ja też swojego niedawno zepsułam. Na szczęście (?) pazurki szybko odrastają. :)
Ale on już duży jest:-)
Cudny jak zawsze;-)
Ela, zachrypł niezależnie;-)
W czwartek jedziemy do doktora.
A koty miewają mutację?;-)))
Oj, tak - szybko...
Korciaczki :-D
Prześlij komentarz