Gusia się zmienia. Pod koniec października minie osiem miesięcy, od kiedy zabraliśmy ją ze schroniska.
Nigdy nie myśleliśmy, że z Gusią będzie można się przytulać. A można... Trzeba tylko Gusię wziąć na ręce, przełożyć tam, gdzie zmaierza się uskuteczniać owe przytulanie, przytulić się i gładzić puchatą sierść Gusiaczka. Leży wówczas jak trusia i łypie tylko od czasu do czasu jakby sprawdzając, czy nie nudzi się nam to przytulanie.
Gusia się bawi. Coraz częściej widzimy ją jak nieco zawstydzona podrzuca sobie myszkę lub trąca łapką piłkę. Wczoraj Nusia ukradła ze stołu zakładkę do książki, a gdy tylko straciła nią zainteresowanie, Gusia postanowiła zbadać cóż to takiego i czemu służy. Podrzucała, wzięła w pyszczek, przeniosła zakładkę, a przy jej odkładaniu zrobiła fikołka. I znów podrzucała, odskakiwała od niej i atakowała na nowo. Cudnie było patrzeć:)
Cieszę się, że zaprosiliśmy ją do rodziny:)
4 komentarze:
Gusia ma wielkie szczęście że ma Ciebie :-)
Ewung,
dzięki:)
Jak miło czytać takie opowieści! :)Cudowna sprawa! Jak to pięknie, że są tacy ludzie jak Wy, którzy chcą i potrafią pokochać zwierzaka ze schroniska! Gusia miała wielkie szczęście, że na Was trafiła! :) A Wy mieliście szczęście, że i ona Was pokochała! :)
Mizianki i głaski dla odmienionej Gusi oraz dla Maleńtaski i Sisi! :)
Pannakotto,
dzięki za dobre słowa:)
Prześlij komentarz