15 maja 2009

Sisi daje głos

co noc, tak koło trzeciej. Tych, którzy pamiętają, że pojawienie się w naszym domu Nusi odebrało Sisuleńce głos, informuję, że głos został odzyskany czas jakis temu, ale zapomniałam o tym napisać. Zatem - Sisi siedząc gdzieś poza naszym polem widzenia wydaje z siebie rozpaczliwy okrzyk. Zaniepokojeni i, rzecz jasna, obudzeni próbujemy ja przywołać. Owszem przychodzi. Ale najczęściej na moją wyciągnętą w jej stronę dłoń zmyka z radosnym kwikiem. Dziś jednak było inaczej... W poprzednie noce dość długo Z. robił jej "dawać tego kota" i inne maltretacje, a to najwiraźniej zapokajało kocią potrzebę zwrócenia na siebie uwagi. Dziś Sisuleńka pozwoliła się dotknąć, podnieść, położyć na sobie i głaskać. Ona zadzierała łepek i burczała, ja głaskałam usiłując nie zasnąć przed kolejnym gestem. Naburczawszy się podreptała po nas jeszcze jakieś 10 minut ugniatając to mnie, to Z. i wskoczyła do koszyczka, by spać.

P.S. Wybywam na weekend z domu. Koty zostają z Z. , a Z. zostaje z kotami...

3 komentarze:

abigail pisze...

Powodzenia (dla Z. i kotów :P)...

Ciekawe, o co Sisuleńce chodzi?... Może zwyczajnie się wyspia do 3 i chce jej się zabaw???

PB pisze...

Franuś w tygodniu wstaje z panem o 4.30 -- do pracy. W sobotę i niedzielę obawiając się, że pan może zaspał dzielnie go budzi. Wchodzi na niego i zaczyna poranną toaletę swoim kocim, ostrym języczkiem. No i po spaniu...

kociokwik pisze...

abigail,
może i się wysypia:) Albo to pełnia wiosny tak na nią działa:)

PB,
jaki troskliwy;)))