

Mustahelmi wyróżniła Kociokwik mówiąc głośno „I Love Your Blog” za co gorąco jej dziękuję:) Cieszy mnie to wyróżnienie tym bardziej, iż jest to dla mnie szansą, by wskazać kolejnych 7 blogów bez których nie wyobrażam sobie dobrego dnia.
Zacznę od bloga rodzinnego:
www.helenacorkaizabeli.blogspot.com to blog jaki swojej córce prowadzi moja siostra. Jako, że mieszkamy w pewnym oddalaniu od siebie blog o Helence jest dla mnie źródłem informacji o jedynej siostrzenicy, informacji okraszonych obficie zdjęciami – co pozwala mi na stałe podglądanie życia Helenki.
A teraz już nie rodzinnie, ale blisko serca:
www.tekstowisko.salon24.pl - poczytajcie:)
www.kocizaulek.blox.pl – W Kocim Zaułku razem z Sissi i Dużymi, Którzy Cudownie Rozpieszczają Koty zamieszkała Kotka Kasia zwana aktualnie Jasminą. Jasmina mieszkała czas jakiś w tym samym schronisku, w którym mieszkały Gusia i Nusia. Mnóstwo na tym blogu miłości i ciepła.
www.hersylia810.blox.pl – Hersylia stworzyła miejsce gdzie jest Kot – Hesia i gdzie napatrzeć się mogę na słodkości. Podwójnie przepyszne:)
www.timbuktu.blox.pl – dzięki temu blogowi odbywam magiczne podróże.
www.zakocenie.blogspot.com – kocia Panna Mo pojawiła się w życiu swoich Dużych niezbyt dawno, w sieci już bryluje wśród innych Kociastych. Tak trzymać!
www.bibliotekarz.com – to strona zbierająca wiadomości z blogów bibliotecznych. Świetny pomysł!
To trzecie święta jakie spędza z nami Sisi. W czasie pierwszego Bożego Narodzenia, podczas którego żyła Sisuleńka mieliśmy sztuczną choinkę, a kocinka radośnie jej używała. Wspinała się wciąż i wciąż pełna zapału na szczyt drzewka. Dziś się nie wspina – igły nie są przyjazne kocim łapeczkom, ale nie znaczy to że się nie interesuje. Sprawdza co chwila, czy może już choinka straciła swe nieprzyjazne cechy i ogląda bombki.
Wiemy na pewno że rok temu 24 grudnia ludzie odwieźli Gusię do schroniska. Dziewczyny z fundacji nadały jej imię odpowiednie do dnia – Wilgusia. Dwa miesiące później tylko je skróciliśmy. Nie wiemy zatem, które to święta za życia Guziolka (podejrzewamy, że drugie lub trzecie). Z nami pierwsze. Ale – być może (bo tego nie wiemy) wspominając ubiegłoroczną traumę – Gusia bardzo ostrożnie podeszła do wczorajszej uroczystości; zdecydowała spędzić czas wigilijny w koszyczku.
Niewątpliwie są to pierwsze święta Nusi. Na świecie pojawiła się w maju, więc ten rok jest rokiem doświadczania wszystkiego pierwszy raz. No i Nusia doświadcza – z entuzjazmem Maleńtasa, z zachłannością i ciekawością. Pomagała Tacie ubierać choinkę, ogląda bombki, bawi się orzechem i podkrada suszone jabłka. Wczoraj zafascynowały ją prezenty.
Wbrew pozorom nie chodzi tu o kotów posiadanie (jak w starym dowcipie, gdzie za niemanie świateł był manadat), ale o to, że koty mają manie, czyli świra.
Nusia już trzeci dzień wkłada łapki do doniczki i wyciąga je z ziemią (tak, to ten sam kwiatek, który tydzien temu był przesadzany). Jeśli odejdzie ją ochota na wyciąganie z doniczki ziemi popada w inną skrajność - wkłada do doniczki zabawki - pluszową rybkę, myszkę od Zuzanny (Zuzanno, pozdrawiamy) lub cokolwiek innego, dostarczone do doniczki albo by wyrównać poziom ziemi zmiejszony na skutek wydłubywania, albo by rzeczone rybka, myszka lub coś innego dotrzymały kwiatkowi towarzystwa. (Aktualnie kwiatkowi towarzyszy odkurzacz zastosowany w celu przepłoszenia szkodnika).
Gusia cicho, cichuteńko przegryzła kabel zasilający komputer. Dobra koleżanka (pozdrawiamy, Magdo) sprezentowała nam kabel zalegający w niej w szafie. I cóż na takie dictum Gusia? Ha, ona nie z tych co się dadzą zaskoczyć... Nadgryzła drugi kabel. Ów drugi, z racji tego, że nie mamy trzeciego w zapasie, został pieczołowicie owinięty materiałami maskującymi i schowany pod torbę z papierami. Do czasu zanabycia osłonki na kable.
Sisi, wraz z zrzuceniem zbędnych naszym zdaniem gramów, dostała dynamizmu jak za dawnych dni. Uprawia gwałtowną galopadę sama lub w towarzystwie, bez znaczenia. Przestrzeń na szczęście do galopowania ma, a że owe biegi z przeszkodami mobilizują nas, by nie zostawiać szklanki, kubka, talerza, odkręconego pióra, otwartej książki, notatek na pojedynczych kartkach w miejscach, gdzie za chwilę może zmaterializować się kot, to chyba nie kocia sprawa?
No, kociokwik, po prostu kociokwik...
Kwiatek został zasadzony na nowo i postawiony na podłodze. I teraz wszystkie koty leżąc na komodzie leniwie trącają jego listki, skaczą z rzeczonej komody nad jego czubkiem na podłogę lub z podłogi na komodę, tą samą drogą. Fajnie też jest się ganiać wokoło doniczki lub podejmować próby wspinaczkowe na kwiatku.
Jak już się Koty zmęczą, to miejsc do spania jest bez liku. Moja - koniecznie otwarta - torba, kartonik wyścielony kocami lub własne M. I oczywiście solarium.