14 września 2010

Cicho tak jakoś...

Wczoraj w południe pojawili się Z. i A. aby odebrać Piranię. Stwierdzili, że jest bardziej niż była błyszcząca, że urosła, co nas ucieszyło, bo wstyd byłoby oddawać zabiedzonego kota.

Wieczorem uświadomiliśmy sobie, że w domu panuje dziwna cisza. Choć przecież Pirania nie wydawała zbyt wielu dźwięków, to jednak biegała, ganiała się z Nusią i Gusią, skakała po drapaku, czy burczała zasypiając na naszych kolanach.

Oczywiście, Nusia przed snem zaglądała we wszystkie zakamarki szukając Pirci.

5 komentarzy:

zu pisze...

Pirania biega jak szalona,zamęcza ciotki łapaniem za ogony i desparackimi atakami w celu zwrócenia uwagi.Czasami słychać"phyyyyy"ale łapoczynów nie ma.Ciotka Julka z zazdrości odbiera Pirce zabawki,za to mała wyjada jej z miski.Czekamy na wspólne zabawy.
Opiekunom i opiekunkom serdecznie dziękujęmy za oddanie dobrze wychowanego i odżywionego kotecka.

Abigail pisze...

Taki mały przedszkolak zawsze dużo "życia" wnosi do domku... Może by się za jakimś tymczasowym maluszkiem rozejrzeć?

kociokwik pisze...

Zuzanno,
mam nadzieję, że Pirania z właściwą sobie energią przekona Cioteczki do siebie:)

Abigail,
wiesz,z tymczasami są dwa podstawowe kłopoty. Po pierwsze - to jak zachowują się nasze koty (oczywiście nie biją, nie odmawiają jedzenia, ale obecność obcego kota stanowi pewien wyłom w ich codzienności), po drugie - nasze do tymczasa przywiązanie i trudności z oddaniem.

Abigail pisze...

No właśnie, myślę, że też bym miała z tym problem. Zwłaszcza z przywiązaniem... Ale póki co, nie muszę się tym martwić, bo TŻ mówi kategoryczne NIE.

kociokwik pisze...

Abigail,
no właśnie... My sporo się zastanawialiśmy i przecież braliśmy rożne kotki. Decyzja o tymczasowaniu jest trudna, bo z jednej strony ma się przekonanie o tym, że jeśli nie pomoże się temu konkretnemu kotu, to on może umrzeć w schronisku, a z drugiej strony - skoro człowiek decyduje się na własne koty, to narażanie ich na stres, czy nawet choroby, w imię pomocy innym kotom, jest w pewien sposób lekceważeniem swoich Kociastych. Zgadzasz się?