28 czerwca 2008

Miłośnie

Siedzę na fotelu z książką. Podchodzi Sisi. Zagląda mi w oczy, delikatnie podnosi grzbiet. I ja już wtedy wiem, że trzeba odłożyć książkę, usiąść wygodnie i poprosić „Chodź Sisi”. Kocinka przygląda mi się badawczo czekając, aż zawołam ją raz jeszcze. Wskakuje, opiera łapki o moje ramiona, zaczyna burczeć i ocierać łepetynkę o moją twarz. Jednocześnie na plecach górkę, która jest przeznaczona do tego, żeby ją głaskać. Za chwilę układa się na kolanach i podnosi do góry brodę, bulgocząc wręcz z przyjemności. Uwielbiam te kilkanaście minut spędzone w ten sposób.

Gusia wybiera dogodny dla siebie moment i wskakuje mi na kolana. Podnosi głowę, patrzy jakby mówiąc „Mam chęć na głaskanie” i czeka. Czasami burczy, ale tak cichuteńko, jakby obawiała się zbyt demonstracyjnie okazywać szczęście. Układa się na kolanach, a ja nie śmiąc się poruszyć, by nie spłoszyć Kocinki, zamieram i tylko szepczę do niej, że jest nasza, i tylko głaszczę ją, tak jak tego chcę.

Nusia nie pyta. Wdrapuje się, gdzie sobie życzy i robi to, co chce. Jest jeszcze przekonana, ze cały świat należy do niej. I, że wszędzie są ludzie, którzy masują koci brzuch, że na świecie są tylko koty, które gdy atakować ich ogony, uciekają nie robiąc krzywdy, że zawsze jest ciepło i zawsze jest pełna miska. Chciałabym, żeby zostało w niej to przekonanie.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pięknie napisane :)

zu pisze...

To prawda,czekamy na publikację!

kociokwik pisze...

Milleno,Zuzanno,
dziękuję:)

Anonimowy pisze...

Za takie notki (no i oczywiście zdjęcia ko-córek) lubię Twojego bloga najbardziej :)

P.S.
Szkoda, że Nusia nie może zostać u Was. Na sto procent miałaby jak w raju.

kociokwik pisze...

Mosame,
dziękuję:)