3 maja 2008

Koci sposób na budzenie

Sisi ułożyła się wyciągnięcie ręki i mauczała na różne tony. Gdy wyciągałam rękę - podskakiwała radośnie i uciekała. Też nie zadziałało. Próbowała wspiąć się po kwiatku, zwinąć w rulonik dywan, piszczała zabawką i grała w orzeszka - nie działało. Sięgnęła po broń ostateczną - zaczęła kopać doły w kuwiecie. Zmobilizowałam się, wstałam, powędrowałam do łazienki, aby tam zobaczyć wyszczerzoną radośnie Sisulkę i zderzyć się z przemykającym w wariackich podskokach strzępionem. Dopięła swego - wstałam.

Byłam jednak twarda i wróciłam do łóżka na 14 minut - bo tyle brakowało do dzwięku budzika.

czwartek, 04 stycznia 2007
Komentarze:

daria_nowak
2007/01/04 19:27:12
Morda „owąsiona” wpychana w nos działa w ułamku sekundy:)
Gość: Izolda, e1-134-u11.elartnet.pl
2007/01/05 08:51:10
Zgadzam się! Tego uczą chyba na jakiś kocich kursach. Nic mnie tak skutecznie nie budzi niż zbliżające się wąsy do mojego nosa :)
mbmm
2007/01/05 17:45:06
Hm, mnie takie rzeczy nie budzą. Przywykłam, bo Sisi czasami kładzie się na mnie sytuując pyszczek i wąsy tuż obok moich ust i nosa. Vide zdjęcie sprzed kilku dni:)
daria_nowak
2007/01/05 18:16:31
Podziwiam, ja się nigdy nie przyzwyczaję zwłaszcza jak się wtula i robi takie brrrr, machając łebkiem:)

Brak komentarzy: