12 maja 2008

Półka, świeczki i pytanie Sąsiada



Sisuleńka jest zdecydowanie ciepłolubna. Nie gardzi miejscami, w których jest miękko. Ostatnio w wielkim upodobaniem wyleguje się w szafce z ubraniami.Oczywiście, nie jest w stanie sama do niej wejść (za wysoko), więc staje pod szafką, zadziera łepetynę i miauczy okazując zdecydowana potrzebę, bo już nawet nie chęć, natychmiastowego wczołgania się między swetry. Cóż robić, podsadzamy strzępiona...

* * *

Nie dalej niż dwie noce temu Sisi odkryła nowe źródło zabawy. Dostrzegła świeczki poustawiane na półeczce w łazience. Wskoczyła na pralkę, stanęła na tylnych łapkach i pac, pac pozrzucała świeczki stojące tam, gdzie sięgała. Przesuneła się nieco dalej i znów przystąpiła do zdejmowania świeczek z półki. Ku wielkiemu rozżaleniu Sisula zasięg łapek nie pozwalał zrzucać kolejnych, a co gorsza Z. pozbierał wszystkie skrupulatnie i odstawił na miejsce. Sisi chwilkę poświęciła na analizę zjawiska i dostrzegła możliwości nieskończonej zabawy: ona bedzie zrzucać, Z. bedzie układał. Niestety, Z. przejrzał zamysł Sisi i po tym, jak kolejny raz świeczki wylądowały na podłodze wdzięcznie turlając się we wszystkie strony, pozbierał, co spadło i odłożył w miejsce do którego Sisi sięgnąć nie dawała rady.

* * *

Rano odbywamy spacer po korytarzu. To znaczy Sisi odbywa, a ja, przyznaję szczerze, zamiast jej towarzyszyć, buszuję w necie. Ale drzwi pozostawiam szeroko otwarte i Sisi zawsze może wrócić ze spaceru. Dziś Sisi spotkała Sąsiada i psa Sąsiada. Sąsiad uspokoił mnie, że jego pies nigdy w życiu nie wiedział kota, nie wie, co to jest, a co więcej - nie wie też jak zgodnie z psią naturą powinien kota potraktować, więc nie mam czego się obawiać , bo kocie życie i zdrowie nie jest zagrożone. Sisi w czasie spotkania stanęła zdumiona. Pies przystanął, obwąchał dziwną dla siebie, zwierzęcą istotę, zamerdał nawet dość delikatnie ogonem i powędrował za Sąsiadem. Sisi oczywiście natychmiast powędrowała za nimi , a potem usiadła na wycieraczce przy ich mieszkaniu i z namaszczeniem obwąchiwała drzwi. Sąsiad zostawił psa, wyszedł z mieszkania i uśmiechając się do Sisi zadał mi, jakże impertynenckie, pytanie: "Czy ona jest w ciąży?"
Na szczęście Sisi ma silną psychikę i nie ma zamiaru brać do głowy różnych sugestii dotyczących swojego wyglądu.
poniedziałek, 12 listopada 2007

Brak komentarzy: