6 maja 2008

Po operacji



Z. zabrał Sisi i poszedł z nią do weterynarza. Gdy tam dotarłam, Sisuleńka leżała na podłodze z szeroko otwartymi oczyma i nie ruszała się. To było przerażające. Ale pan doktor uspokoił mnie - koty nie zamykają oczu podczas narkotycznego snu. Zostawiliśmy Sisulka i wróciliśmy do domu. Dziwnie bez niej pusto...

Po prawie trzech godzinach pojechalismy po nią. Siedziała już w budzie. Kupka nieszczęścia... Ledwie przytomna, z kołnierzem uwiązanym bandażem. Chcieliśmy ją położyć na kocu koło kaloryfera, ale nie chciała, wciąż gdzieś wędrowała. Uspokajała się na naszych rękach. Wędrowanie zdecydowanie jej nie wychodziło, nogi uginały się, kołnierz przeszkadzał i jakoś było nie tak. Aż sie płakać chciało... Teraz śpi. Leży tuż obok kaloryfera, na kocu i pod namiotem z ręcznika. Jutro jeszcze antybiotyk, za 10 dni można zdjąć kołnierz, a 16 marca zdejmiemy szwy.

wtorek, 06 marca 2007

Komentarze:

Gość: , 213.25.204.1
2007/03/07 21:59:45
biedny sisulek ale potem będzie już tylko lepiej dla wszystkich :)
daria_nowak
2007/03/11 23:09:07
Biduleńka kochana... Strasznie jej współczuję... Znam to z doświadczenia. I to obrzydliwe uczucie, gdy nie można dać jeść i później takie poczucie winy okropne... Ale cóz...
mbmm
2007/03/12 19:01:16
Jest już coraz lepiej. Sisi poluje, zagląda do mnie o 6 czy może już trzeba wstawać, domaga się jedzenia i podkrada mi szczoteczkę do zębów podczas porannej toalety;)
nougatina
2007/03/14 22:00:07
Nam też się płakać chciało, kiedy naszą przywieźliśmy. Ale jak pisał gość - teraz jest lepiej dla wszystkich.
Dla dobra Sisulka jedź do weta wcześniej i sprawdźcie szwy. Naszej po tygodniu tak się wrosły, że zdejmowanie to był koszmar.
mbmm
2007/03/15 08:49:31
Na szczęście ten etap mamy już za sobą. Byliśmy u weterynarzy w poniedziałek. Wszystko było ok. A jutro już zdejmujemy i szwy, i kołnierz:-D

Brak komentarzy: