9 maja 2008

Czarowanie panów

Burza była wczoraj okrutna. Sisi ją przespała. Poźnym popołudniem, po burzy, wyruszyliśmy do Warszawy. Za benzynę płaciłyśmy razem, bo Sisul nie mógł zdzierżyć, że ja opuszczam auto, a ona nie. Pan sprzedawca banzyny zainteresował się łownością Sisi. Odrzekłam, że jest łowna, przemilczając skwapliwie, że jej łupem pada korek od wanny, gąbka do mycia naczyń, a ostatnio rzodkiewka.

Niedaleko od domu, tuż za górką, mignęły jaskrawe kamizelki. Zahamowałam dość gwałtownie, bo prędkość nie była właściwa. Pan machnął na mnie lizakiem i kazał zjechać z jezdni. Panów było czterech. W zielonych mundurach. Sisi wyraziła zainteresowanie panami i ich zaglądaniem nam do auta. Panowie wyrazili zainteresowanie i zachwyt Sisulkiem. Oddali z uroczymi uśmiechami dokumenty, życzyli szerokiej drogi i zasalutowali na pożegnanie. Kotu?

sobota, 12 maja 2007

Komentarze:

Gość: , grg242.internetdsl.tpnet.pl
2007/05/13 19:41:36
Teraz już wiadomo w jakim celu niektórzy kierowcy zawsze wożą z sobą kota:)
nougatina1
2007/05/30 21:06:27
Będę jeździć z kotem :)

Brak komentarzy: