12 maja 2008

Mistrzyni zabawy w chowanego

Wyszłam z domu na czas jakiś pozostawiając w tymże domu Z. i Sisi. Sisi wymusiła na Z. spacery korytarzowe, gdzie okazała pretensje sąsiadowi wracającemu z pracy, że nie jest mną, po czym wróciła do domu, najadła się i zniknęła.

Z. obejrzał łazienkę. Garderobę. Zajrzał do szafek kuchennych i na nie. Pooglądał wszelkie zakamarki w pokoju. Kota nie ma. Wyciągnął z wersalki pościel licząc na to, że Sisul śpi gdzieś w tej pościeli. Nic. Nasypał jedzenie do miski i ową miską kusząco grzechotał. Nic. Wyszedł poza korytarz i dzwonił dzwonkiem do mieszkania. Nic. Obejrzał szafkę z butami, wyszedł na balkon, jeszcze raz przeszukał wszelkie zakamarki i nagle usłyszał jak Sisi zeskakuje z szafki w przedpokoju.

Mamy w przedpokoju szafkę. Stoją w niej środki chemiczne i wielkie pudło z robotem kuchennym. Z. otworzył drzwiczki od strony środków chemicznych, ale o drugim skrzydle drzwiczek nie pomyślał, bo pudło zajmuje niemalże całą powierzchnię połowy szafki i trudno byłoby przypuszczać, że tam może zmieścić się nasza, przyznajmy szczerze, okazała Kocilka.
Otóż zmieściła się i długotrwale ukrywała. Tylko jak ona osiągnęła efekt zamkniętych za sobą drzwi?
sobota, 10 listopada 2007

Brak komentarzy: