10 maja 2008

Sisi na śląskich dróżkach

Nagle okazało się, że trzeba nam jechać na Śląsk. Zapakowaliśmy torbę naszą, torbę kocią, kota i wyruszyliśmy. Po drodze zrobiliśmy przystanek w Warszawie, gdzie Sisi z Lulu grasowały po remontowanej kuchni zachwycając się dźwiękiem jaki wydaje tektura przesuwana sobą po podłodze. Sisuleńka , jak zwykle, była bardzo grzecznym podróżnikiem. Leżała w swoim koszyku, nieco drzemiąc. Dopiero, gdzieś za Częstochową poczuła potrzebę zakoleżankowania się z nami, przyszła do przodu, obdarzyła Z. kilkoma całusami i ułożyła się na półce.

W mieszkaniu, w którym mieszkamy pełno jest wazoników, bibelotów i sztucznych kwiatków. Sisi dała się nabrać na owa sztuczność i usiłowała podgryzać trawki. Skrupulatnie wszystko pochowaliśmy. W tym mieszkaniu jest jeszcze kilka cudownych miejsce. Są fotele, pod którymi bez kłopotu Sisi się mieści i spod których wychodzić może i przodem, i tyłem. Na dodatek owe fotele są wyłożone furtem. Są pufy, na których wcale nie widać Sisulka i świetnie nadają się do schowania. Jest segment na kilkucentymetrowych nogach, akurat tak wysokich, żeby Sisuleńka nieco rozpłaszczona mogła się pod nim schować. Jest długaśna wanna w sam raz do leżenia. Jest lodówka ustawiona w tak doskonały sposób, że można na nią wskoczyć z szafki (na którą można wskoczyć ze stołu, a na stół z krzesła), a z lodówki na szafki wiszące skąd jest doskonały widok na mnie myjącą naczynia. Dobrymi punktami obserwacyjnymi na klimaty zaokienne są lodówka i telewizor. Miły do leżenia jest też okrągły stolik z doniczkami, dobrze jest się tam zaczaić. Jednak nawiększy atut miejsca, w którym jesteśmy to korytarz. Są z niego wejścia do sześciu mieszkań, jest odgrodzony od klatki schodowej przeszklonymi drzwiami, przez które można podglądać nadchodzących wrogów, i jest dłuuugi - idealny do zabawy w „dawać tego kota”.

Sisi oczywiście asystuje nam z dużym zapałem. Gotowanie obiadu to czysta radocha. Można wówczas położyć się na reklamówce z marchewką i leniwie zerkać czy Z. dobrze obiera ziemniaki. Wczoraj, gdy szperałam w olbrzymiej szafie w spiżarce, wskoczyła mi na plecy, żeby też poszperać.

Za dwa dni, no tak mniej więcej, Sisi ma pierwsze urodziny. Kupiłam dziś bańki mydlane, pójdziemy na długi korytarz i będziemy się bawić.

piątek, 13 lipca 2007

Komentarze:

Gość: , grg242.internetdsl.tpnet.pl
2007/07/13 18:28:55
wszystkiego nalepszego urodzinowo:))))))jakie to cudowne bawiC się wszEdzie i zawsze ,też tak chcę ale szczęściara z tego Sisulka,szcególnie ten korytarz musi być w sam raz na urodziny:)wesołego puszczania bajek:)
aga_ata
2007/07/16 15:33:06
Kupcie jej ode mnie wielkiego Whiskasa:-D
nougatina
2007/07/24 20:28:40
Spóźnione, ale szczere :))) I jak Sisi podoba się Śląsk?

Brak komentarzy: