12 maja 2008

Wyczucie czasu

Gdy tylko napisałam, że budzona jestem po siódmej Sisi zmieniła godzinę (przeczytała wpis, czy co?) Wczoraj podjęła próbę o 6:29. Dodam, że próbę udaną. Tak długo łaziła w koło mnie, wdzięczyła się w polu mojego, dość jeszcze niedokładnego, widzenia, że wstałam i nakarmiłam wygłodzonego tygrysa.

Dziś o 6:29 Sisi zaczęła przeciągać się koło mojej twarzy, a gdy to nie przyniosło oczekiwanego skutku, w sobie znany sposób zmaterializowała się na parapecie okiennym i zaczęła drapać o szybę. Byłam nieugięta... Zawołałam ją parę razy i zasnęłam. Równo za godzinę Sisul przypuścił kolejny atak. Wstałam. Dałam jeść. Gdy już się Kocilka najadła stwierdziłam - "Teraz musisz się dać wygłaskać i poprzytulać." Sisi schowała się pod jednym fotelem, pod drugim, a potem raźnym krokiem przemierzała przedpokój wciąż zerkając przez ramię czy za nią idę. Szłam, więc weszła do łazienki, stanęła nad kuwetą, zrobiła minę kota rozważającego skorzystanie z tejże i popatrzyła na mnie z wyrzutem - "Chyba nie masz zamiaru tu stać i mi przeszkadzać?"

Wróciłam do kawy i komputera.

wtorek, 09 października 2007

Brak komentarzy: