15 maja 2008

Obserwacja uczestnicząca

Wszyscy adepci nauk pedagogicznych znają ową metodę badań wychowanków. Sisi szkół pedagogicznych nie kończyła, ale z wielkim zapałem prezentuje talent do wychowywania współmieszkańców i z powodzeniem stosuje metodę zwaną obserwacją uczestniczącą.

Obserwacja rozpoczyna się rano. Sisi siada i obserwuje moje obudzenie. Gdy obudzenie nie należy do tych co Kotelkę zachwycają, zaczyna się uczestnictwo. Głosik wydobywających się z kociego gardełka - cichy początkowo, a później przybierający na sile. Dreptanie po człowieku. A gdy już reakcje na te zachowania zostaną zbadane należy sięgnąć po ekstremum i ugryźć delikwenta. Na przykład w kolano.

Obserwator i obserwowany przenoszą się do kuchni (na wyraźną sugestię obserwatora). Obserwowany włącza ekspres i jednocześnie częstuje obserwatora witaminką. Podczas tego pobytu w kuchni badamy jak głęboko w obserwowanym zakorzeniony jest odruch zwany odruchem psa Pawłowa.

Zgodnie z widzimisię obserwowanego następuje przeniesienie się do łazienki. Tu obserwator bada tylko jedną rzecz - ile razy obserwowany zgodzi się na przysunięcie twarzy i szczoteczki do zębów w pobliże wąsatego pyszczka obserwatora.

Kolejny etap obserwacji dotyczy badania poziomu cierpliwości i umiejętności wybrania między wypiciem kawy a zabawą z kotem. Obserwator biega, miauczy i pilnie bada rakcje obserwowanego na te poczynania. Tu badamy także zakodowane w umyśle obserwowanego zależności między wskoczeniem obserwatora na parapet i otwieraniem przez obserwowanego okna.

Obserwacja jest zdecydowanie uczesniczącą podczas, gdy w domu przygotowuje się obiad. Wówczas zmienia się obiekt obserwowany. Podczas sesji badawczej obserwator sprawdza ile razy obserwowany wyjmie obserwatora z szafki na kosz do śmieci, ile razy pozwoli obserwowany na skosztowanie pysznego surowego mięska, co zrobi obserwowany, gdy obserwator zacznie polować na łupinki od cebuli i czosnku. Punkt kulminacyjny obserwacji następuje w momencie nałożenia obiadu na talerze; wtedy też czyni się obserwację zmierzającą do określenia na ile obserwowany jest w stanie podzielić się swoim posiłkiem z obserwatorem.

Zmiana obiektów do obserwacji następuje także poza domem. Równolegle do badań gromadzących informacje o zachowaniu współdomowników prowadzone są badania mierzące poziom sympatii okazywanej kotu przez sąsiadów. Na widok obserwowanego (dowolny sąsiad) obserwujący przewraca się na plecy i pokazuje dźwięki zachęcająco pomiaukując. Wyniki badań prowadzonych dotychczas można przedstawić następująco - 67% sąsiadów pochyla się i głaszcze Sisi, 84% zachwyca się urokiem kota, 87% podejmuje dialog ze zwierzęciem. Badania są jednak przewidziane jako projekt długotrwały i zaprezentowane powyżej wyniki należy traktować jako cząstkowe i mogące ulec zmianie.

Czynności badawcze prowadzone są również podczas sprzątania mieszkania. Obserwator sprawdza na ile dokładnie zostały zamiecione podłogi i czy fakt jeżdżenia przez obserwatora na zgromadzonych na kupkę śmieciach ma wpływ na poziom zdenerwowania obserwowanego. Obserwator bada także, czy gdy on woła o pomoc (w bardzo pilnej sprawie np. w sprawie napełnienia miski lub wypuszczenia na spacer) obserwowany pomoże kotu depcząc mokrą jeszcze od umycia podłogę, czy też w trosce o wygląd podłogi zlekceważy wołanie kota.

Ważnym etapem w prowadzeniu badań jest również badanie prowadzone w momencie, gdy obserwowani (tu zwiększa się trudność pracy badacza) zaczynają pracę. Zadaniem obserwatora jest zbadanie czy obserwowani zdecydują się porzucić pracę na rzecz głaskania kotka. Istotne jest, aby czas poświęcony każdemu z obserwowanych był równy, a odwiedziny na kolanach u obserwowanych następowały naprzemiennie.

Prezentacja wyników badań odbędzie się w terminie późniejszym, dziś jeszcze niemożliwym do określenia. Wszelkie sugestie co do tego, jak uatrakcyjnić badania proszę artykułować w komentarzach - zostaną one rozpatrzone i ewentualnie wprowadzone w życie.

wtorek, 29 stycznia 2008

Komentarze:

damalek
2008/01/29 11:30:48
:O Wow... Jestem pod wrażeniem. Tak jest, wchodzenie do kubła, za kubeł i wyciąganie z niego przeróżnych - przecież tak potrzebnych kotu rzeczy - jest obowiązkowy, gdy tylko uchylają sie drzwiczki pod zlewem :))))) A swoją drogą nie myśleliście kiedyś, żeby Sisi miała kociego towarzysza? Kot samotny, niemogący wyszaleś się z drugim futrzastym chyba jest troszkę... no nie wiem jak to nazwać, smutniejszy? No nie wiem jak to ubrać zrozumiale w słowa. Tyle radości mają cićki jak wyszaleją się z drugim, alebo zasną obok, pomachają łapą gdy trzeba, popatrzą razem na ptaszyska... Nie mówie, że zawsze, że trzeba, obowiązek i kropka. Tak tylko podpytuje :) Są przecież koty, które wolą 'sam na sam' z człowiekiem :) Pozdrawiamy.
mbmm
2008/01/29 11:37:23
Damalku,
myślałam o drugim kocie, pewnie:)
Ale jak jedziemy do Warszawy to tam już jest jeden kot (i niemowlę) i gdybyśmy przyjechali z dwoma to byłby kłopot. Podobna sytuacja gdy jedziemy do rodziców - tam jest Ciri, która co prawda zaakceptowała Sisulka, ale nie wiem czy zniosłaby drugiego kota. Dość istotne są ogólnie ujmując podróże, ale i finansowa strona tego przedsięwzięcia.
Gdybym miała własny dom, gdzieś na uboczu, i stać by mnie było na to - miałabym pełno zwierząt. Różniastych:) Ale to jeszcze nie teraz...
chiara76
2008/01/29 11:46:12
bardzo mi się ten wpis podobał;)
mbmm
2008/01/29 12:39:31
Chiaro,
cieszę się:)
olianka
2008/01/29 14:31:38
Obserwator mi do życia niezbędnie potrzebny!
hersylia810
2008/01/29 19:27:52
Najważniejsze, że obserwowani obserwując obserwatora uczestniczącego, uczestniczą w blogowaniu i dzielą się obserwacjami o obserwatorze, którego obserwująca tego bloga mizia serdecznie po wystawionym (mam nadzieję) brzuszku.
mbmm
2008/01/29 21:00:58
Oliano,
i tego się trzymaj:)))
Hersylio,
brzuszek wystawiony:)))

Brak komentarzy: