15 maja 2008

Powrót do domu

Przed południem Sisi i Lulu odbyły kolejne starcie. Po czym wylizały się wzajemnie i zaczęły szykować do drzemki, kiedy to Sisi została wsadzona do koszyka i koszyk zamknięto kratką. Lulu podeszła do zamkniętego Sisulka, polizała ją po nosie na pożegnanie i trzeba nam było ruszać.

Sisi do podróżowania jest cudowna. Na początku domagała się bliskiej obecności Z., teraz, gdy już dorosła i przekonała się, że tylna kanapa auta nie oznacza końca świata, jeździ sama, z koszykiem przypiętym pasem. Leży zatem grzecznie w koszyku i tylko podczas postojów przychodzi na moje siedzenie, zasiada za kierownicą i ogląda świat z pozycji kierowcy.

Po drodze widziałam podłą rzecz. Trasa nr 8 krzyżowała się ze zjazdem na Tomaszów Mazowiecki. Na skrzyżowaniu siedział pies. Duży biały, trochę taki pasterski. Podbiegał do aut i zachęcająco machał ogonem. Pewnie miał nadzieję, że w jednym z aut siedzi jego pan, że sobie o nim przypomniał. Ruszaliśmy z czerwonego, więc każdy omijał psa. Gdy będzie zielone ktoś może jechać zbyt szybko, by zauważyć zwierzę. Jestem bezradna w takich sytuacjach. Nie wiem, gdzie zadzwonić, co zrobić. I tylko płakać mi się chce, a w myślach życzę długiego, bolesnego i samotnego umierania tym, którzy porzucili swoje zwierzaki.

Sisi po wejściu do mieszkania natychmiast przypomniała sobie gdzie powinny stać miski, gdzie stoi kuweta i, co najważniejsze, że tu jest ten świetny korytarz, po którym można spacerować. Jak się okazało dziś rano, przypomniała sobie również, że w tym mieszkaniu wstajemy za piętnaście ósma.

wtorek, 08 stycznia 2008

Komentarz:

Gość: , hex162.internetdsl.tpnet.pl
2008/01/08 14:32:42
To znaczy ,że wreszci sisi jest u siebie:)

Brak komentarzy: